środa, 2 grudnia 2009
UCZĘ SIĘ......I MAM SIĘ DOBRZE
RÓŻNICA....POKOLEŃ
"Kto kocha człowieka, ten go zrozumie..."
Rozpoczynając pisanie bloga w lutym b.r. założyłam sobie, że prowadzić go będę w oparciu o moje wspomnienia. I to wspomnienia raczej z dalekiej przeszłości, bo z czasów dzieciństwa, młodości i trochę z szalonego, wesołego, dorosłego życia. Przyświecała mi myśl, że należałoby dla potomnych zostawić coś po sobie - chociażby to, jaka byłam , jak potrafiłam dla malutkiej wnuczki wysilić komórki mózgowe i sklecić parę humorystycznych wierszyków dla dzieci. Odsłonić rąbek tajemnicy z życia niesfornej dziewczynki a potem już pannicy - licealistki. Przybliżyć wnuczce obraz tamtych czasów i pokazać, że nie zawsze byłam, tak jak teraz, babcią poważną, dostojną i niemrawą. Póki jeszcze wiele zdarzeń i przygód pamiętam, to chcę je zapisać właśnie tu, na blogu. Wiem, że zeszyty i różne notatniki albo się zniszczą albo zgubią - albo nikt już do nich zaglądać nie będzie, bo nadchodzą czasy nowinek technicznych. Następne pokolenia żyć będą w otoczeniu wysokiej klasy komputerów lub urządzeń im podobnych - już widać jak elektronika opanowuje niemalże każdą dziedzinę życia.
Patrząc na tempo rozwoju elektroniki, cybernetyki, ingerencję w życie flory - modyfikującą wiele gatunków roślin albo rozwój w dziedzinie genetyki, to taki przeciętny zjadacz chleba - nawet wykształcony - nie jest w stanie za tym wszystkim nadążyć i zrozumieć. A mając lat .....dziesiąt, to nawet nie za bardzo się stara, bo myśli już biegną w innym kierunku. Natomiast pokolenie mojej wnuczki, całkiem inaczej odbiera i przyswaja wszelkie techniczne nowinki. Ich umysły są na najwyższych obrotach, otwarte i chłonne. Nauka w szkołach też jest na innym, dużo wyższym poziomie, niż nauka w czasach, kiedy ja chodziłam do szkoły.
Nieraz się zastanawiam nad tzw. różnicą pokoleń - co jest bardzo widoczne w dzisiejszych, zwariowanych czasach. Dlaczego tak często rodzą się nieporozumienia między rodzicami a dziećmi? Wiem z autopsji, że były, są i będą różnice zdań starszego i młodszego pokolenia. Ale kiedyś były to różnice dotyczące moralności, etyki i zasad współżycia w społeczeństwie, nauki, wyboru zawodu, stylu ubierania i czesania - wszystko, to sprawy przyziemne. Teraz są to różnice na poziomie wiedzy, znajomości różnych technik prowadzenia biznesu, nowoczesnych metod zarządzania i znajomości różnych elektronicznych urządzeń. Młodzi ludzie są bystrzejsi i mądrzejsi w sprawach technicznych i nie tylko, mają szerszą wiedzę ogólną, są pewni siebie i przebojowi - więc nie zawsze zgadzają się pokornie i spolegliwie ze zdaniem rodziców, nie są ślepo posłuszni żądaniom rodziców, którzy niestety nie potrafią albo nie chcą z dziećmi dyskutować.
W moim i moich rodziców pokoleniu pokutowało przekonanie, że starsi mają głos decydujący, bo starszy , to człowiek mądry, rozsądny i sprawiedliwy. Jego autorytet nigdy nie budził zastrzeżeń.
Natomiast w dzisiejszych czasach jakim autorytetem dla młodego i wykształconego człowieka jest ojciec czy matka, którzy nie potrafią uruchomić sprzętu RTV, nie potrafią obsłużyć komputera, że nie wspomnę o komórce.Taki rodzic jest, delikatnie mówiąc, tolerowany - na swój sposób kochany i otaczany opieką. No, jeżeli jest jeszcze "na chodzie", to jest wykorzystywany do pomocy w gospodarstwie domowym albo do opieki nad małymi dziećmi. Jednak autorytetem, w żadnej życiowo-zawodowej sprawie, nie jest.
Reasumując powiem tak: - cieszę się, że będąc na emeryturze kupiłam sobie komputer, nauczyłam się jego obsługi ( przy niewielkiej pomocy syna), że pobudzam moje szare komórki do działania, no i wzbudzam podziw w moich dzieciach i w mojej wnuczce.
Dziękuję losowi za to, że mnie obdarzył mądrym i nieugiętym synem, który to od wielu lat zmuszał mnie do wysiłku umysłowego w pokonywaniu tzw. analfabetyzmu technicznego. Zawsze zostawiał mnie samą z nowo zakupionym sprzętem, czy to był telewizor, video, nagrywarka, telefon komórkowy - podłączył, podstawowe rzeczy ustawił i wychodząc mówił: - " A teraz mamuś, jak chcesz coś zmieniać lub po swojemu ustawiać, to się ucz i rób sama, bo nigdy się nie nauczasz, do pomocy masz instrukcję." No i tym sposobem, z ogromnym wysiłkiem i nie raz ze łzami w oczach - czytałam instrukcję i na zasadzie prób i błędów oraz z maniakalnym uporem nauczyłam się wszystkiego. I teraz mój syn i ja jesteśmy z tego dumni.
Zostawiam więc mojej wnuczce swojego bloga - na wieczną rzeczy pamiątkę i ku pokrzepieniu serc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz