


ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I .... PO ŚWIĘTACH

Okres przedświąteczny był i jest....ale nie wiem, czy będzie w przyszłości, czasem szalonych zakupów, sprzątania, pieczenia,gotowania i robienia różnych drobiazgów na choinkę, stroików na stół, drzwi i okna. Takie przygotowania do świąt pamiętam z mego dzieciństwa - były to czasy, kiedy w sklepach nie było pięknych ozdóbek, jedyne co można było kupić, to bombeczki szklane, kolorowe i naturalną, żywą choinkę. Wszelkie inne ozdoby choinkowe robiono ręcznie w domu według własnej inwencji i materiałów jakie się miało pod ręką: bibułka karbowana, słomki,błyszczące papierki po cukierkach, połówki łupinek z orzechów włoskich itp.Na choince montowało się maleńkie świeczki w specjalnych klamerkowych uchwytach, a paliły się tylko w Wigilię, kiedy wszyscy siedzieli przy wieczerzy a potem śpiewali kolędy i były rozdawane przez Św. Mikołaja prezenty.

Oprócz przygotowań, gdzie każdy własnoręcznie się do nich przyłożył, co bardzo podnosiło rangę świąt, to i same święta były jakby bardziej okazałe, uroczyste i magiczne. Czekanie na "pierwszą gwiazdkę" na niebie, tylko po to, aby zaraz po jej ukazaniu się zasiąść do wieczerzy wigilijnej - było czymś niesamowitym, rytuałem przestrzeganym bardzo rygorystycznie - tak przynajmniej było w mojej rodzinie. Ponieważ wszystkie święta - jak daleko sięgam pamięcią- były organizowane przez siostrę mojej mamy, to do niej zjeżdżała cała rodzinka: bracia i siostry ze swoimi dziećmi i współmałżonkami. Przy stole wigilijnym zasiadało


Do końca wieczerzy w radości i spontanicznie śpiewaliśmy wszyscy kolędy - potem dorośli sprzątali ze stołu, dzieci się bawiły a stajenny przygotowywał sanie do jazdy na Pasterkę. Do kościoła było kilka kilometrów przez las i w śniegu - więc starsze dzieci i część dorosłych opatulona ciepło, jechała saniami ciągniętymi przez cztery koniki.
Reszta rodziny z młodszymi dziećmi jechała do kościoła w pierwszy dzień świąt - ta sanna przez las, to dla mnie niezapomniane przeżycie - koni

Tak właśnie wyglądały moje święta w dzieciństwie - zawsze na wsi u cioci, w gronie licznej, kochającej się rodziny.
STR.1 - CDN.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz