czwartek, 24 listopada 2011

SAMOCHWAŁA W KĄCIE.....NIE STAŁA:))))

Trochę "pozazdrościłam" moim koleżankom , że potrafią robić różne cuda, cudeńka...Rękodzieła przepiękne, na blogach, kwitną niczym róże na wiosnę !!!! A ja co biedna, bez polotu, zdolności manualnych i całego warsztatu do wytwarzania ozdób wszelakich:)))) 
Zrobiłam więc coś innego, prostego a praktycznego, użytkowego ....sama, własnym sumptem i pomysłem...."Pomysłowego Dobromira" :)))
Kilka dni temu kupiłam śliczne, cieplutkie i antypoślizgowe skarpetki, ale nijak mi w nich po domowych deskach i kafelkach chodzić. Na parterze jest strasznie zimno, ciągnie od podłogi jak jasny gwint!!!! No i Grażusi główka zaczęła pracować....należy coś pod te skarpetki podszyć, aby od spodu było cieplej. Oderwałam od starych kapciuszków podniszczoną górę i wykorzystałam spód czyli podeszwę - uprałam, odczyściłam i doszyłam do nich skarpetki:)))) Muszę jeszcze dodać, że skarpetki mają w środku futerko!!!!   Wygląda to tak:

Skarpetka i podeszwa przed zszyciem.
A to gotowy kapciuszek, cieplutki i wygodny!
Muszę się sama chwalić, bo coś zrobiłam ręcznie...czyli moje rękodzieło:)))
Jestem chyba "Samochwała", która w kącie nie stała, tylko w fotelu siedziała i ciężko pracowała...z naparstkiem na palcu:)))

sobota, 12 listopada 2011

GRAŻYNA....GDZIE SIĘ PODZIAŁA TA DZIEWCZYNA:)

Kilka dni temu dostałam ...niespodziankę:) Niesamowitą zresztą, powaliła mnie na kolana i łezka zakręciła się w oku. Przyjaciółka, z którą znamy się od ponad czterech lat, niestety tylko wirtualnie, Ewunia  przysłała mi napisany przez siebie wiersz. Zaskoczyła mnie i wzruszyła mówiąc, że napisała go z potrzeby serca, tak czuje i tak mnie odbiera. To przypomniało mi o wierszu-rymowance, który napisała dla mnie a właściwie o mnie, wiele lat temu moja przyjaciółka z  liceum. Poszperałam w starym szkolnym pamiętniku i znalazłam. Chciałam sprawdzić, jaka byłam mając lat 18-cie i jaka jestem teraz, czy bardzo się zmieniłam? Myślę, że naturę i charakter mam taki sam...tylko nieco bardziej "puszysta" się zrobiłam:))) Kiedy tak patrzę w przeszłość, to się pytam: "Gdzie tamta dziewczyna się podziała?" 

I.  Na imię ma Grażyna,
    Jest gibka jak sprężyna.
    Mówią o niej w samych superlatywach,
    Lecz ona lubuje się we własnych inicjatywach.
 
    Ma bujną wyobraźnię,
    Co tydzień odwiedza łaźnię.
    Jest bardzo miłe dziewczę
    I wszystkich traktuje z gestem.

    Ma w sobie wiele kultury
    I ostatnio zamiłowanie do literatury.
    Dobiega lat osiemnastu,
    I swe zgrabne nogi pokazuje miastu.  

    Lubi swym bliźnim dawać dobre rady,
    Jeśli kto zechce uciec się do jej porady.
    No i na koniec tego wszystkiego
    Wypada jej tylko życzyć "wszystkiego dobrego"!  
          
W dowód wielkiej przyjaźni Krawczykównie
        Krystyna J.
Szczecin dn. 14.IV.62r. 


 











W wieku 4 lat i w wieku 10 lat.


 A to z liceum, zawsze z chłopakami i ciągle radosna:)))

 Ten, już bardzo dojrzały, piękny wiersz, napisała Ewa:
II. PO PROSTU DOBRY CZŁOWIEK.

Dobry człowiek serce ma na dłoni,
Trudnej chwili zawsze się pokłoni.
Chętnie dobrym słowem obdaruje,
Każdego człowieka poszanuje.
Nad wszystkim się pochyli,
W każdej życia chwili.
I uśmiechem zarazi,
Nikomu się nie narazi.
Dobrą energią epatuje
I serdeczności nie żałuje.
Przesyłam uściski wirtualna przyjaciółko - EWA.

Czy się bardzo zmieniłam? Na pewno dojrzałam, "nóg miastu nie pokazuję":)))) A reszta chyba się nie zmieniła, bo uśmiech mam zawsze i jak Ewa mówi...zaraźliwy:)))
A to aktualne zdjęcia "pulpecika":)))







Bogusia w swoim komentarzu zauważyła, że byłam i brunetką i blondynką....a mnie dopiero teraz się skojarzyło: "zaczynałam życie jako blondynka i kończę...jako "blondynka-inaczej":)))