



PRZYJACIELE - TO NIE RODZINA.

Dostałam niedawno e,maila od wirtualnej przyjaciółki, w którym przesłała mi pięknie opowiedzianą - w sposób konkretny, zwięzły, mądry i bardzo ciepły - historię życia człowieka od narodzin aż po jego kres. Opowieść ta dała mi do myślenia, zastanowiłam się nad przemijaniem czasu, nad tym kim jestem i co zrobiłam w życiu dobrego, a co mi się nie udało, co dla mnie znaczy Przyjaciel i czy ja jestem dla kogoś przyjacielem. Wiem jedno, że nie skrzywdziłam nikogo, nikomu też nie dokuczyłam w żaden sposób ( a przynajmniej nic o tym nie wiem) a wręcz przeciwnie - wielu pomagałam i to w sytuacjach bardzo trudnych i ciężkich.
Moja refleksja dotyczy li tylko kwestii samej przyjaźni, bo ogólnie wiadomo, że rodziny się nie wybiera, jaka jest, taka musi być - natomiast przyjaciół wybieramy sami, więc ten wybór powinien być trafny. Na ogół przyjaź


Miałam kilka bardzo mocno zaprzyjaźnionych dziewczyn i to jeszcze w Liceum, potem losy nasze tak się potoczyły, że rozsypałyśmy się po kraju i coraz rzadziej się ze sobą kontaktowałyśmy aż w sposób naturalny urwały się znajomości w ogóle.

Pozostały mi jednak cztery niezawodne, w każdej sytuacji i w każdym momencie gotowe wysłuchać, pocieszyć, pomóc,nawet porządnie wstrząsnąć a jak potrzeba, to i rozweselić. Chociaż mieszkamy bardzo daleko od siebie - nic nie stoi na przeszkod


W czasie swojej wędrówki przez życie poznałam wielu bardzo miłych, wrażliwych i mądrych ludzi - jednak zniknęli oni z mojego życia, może nie tak szybko jak się pojawili, ale jednak - przyjaźń się nie rozwinęła i znajomość nie przetrwała. Teraz zastanawiam się dlaczego tak się stało i dlaczego nie wszyscy są przyjaciółmi, co wpływa na to, że z niektórymi osobami jest się blisko a niektórzy oddalają się niepostrzeżenie.
W swoim dorosłym już życiu, poznałam moje aktualne przyjaciółki mieszkające w tym samym mieście,z którymi mam bardzo dobry k

C.d. rozważań na str.2.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz