Mam jakąś wadę - nazywam ją "zmutowany czasomierz" - chyba przejętą genetycznie....nie bardzo jednak wiem po kim :)))) Pamiętam, że przygody podróżnicze związane z terminem wyjazdów, zdarzały mi się bardzo często. Chodzi mi o wyjazdy na wczasy lub do rodziny i tylko pociągami albo PKS-em. Myliłam przeważnie godziny wyjazdu, co powodowało wpadanie na peron w ostatniej chwili. Jednak przeważały sytuacje, kiedy myliłam dni wyjazdu...mimo, że na bilecie była dokładna data. "Wada" powodowała, że wbijałam sobie do głowy dzień tygodnia...oczywiście niezgodny z datą, jako dzień wyjazdu:))))
Myślałam już, że mam za sobą podobne niedopatrzenie, ale gdzie tam "wada" dalej we mnie tkwi! Kiedy, po świętach, wnuczka wyprosiła przedłużenie swego pobytu u mnie, przebukowałam u przewoźnika bilet na styczeń. Wszystko byłoby w porządku, bo tym razem syn pilnował i ciągle mnie prosił: - zadzwoń i upewnij się, że wszystko gra.... Tłumaczyłam mu, jak Kacper Magdzie, że przecież mam zapisaną datę wyjazdu, uzgodnioną telefonicznie, na dzień 5-6 stycz.- gdzie według mnie data 6 stycz. , to dzień dojazdu do Florencji. On upierał się, że nikt nie podaje daty dojazdu, tylko datę wyjazdu, więc wnuczka ma wyjechać 6-go. Nie ze mną jednak te numery Bruner:) i szalone pakowanie zaczęłyśmy 4-go do późnej nocy, ale się udało! Następnego dnia wszyscy potulnie i z wielkimi bagażami, w tym dwie torby prowiantu(świeżutkie bułeczki) na drogę, jedziemy na dworzec.
Czekamy na autokar...godzina odjazdu już dawno minęła, a tego drania nie ma. W informacji mówią, że może mieć opóźnienie, bo są straszne korki i musimy czekać. Więc czekamy...drugą godzinę...zaczęłam się denerwować i dzwonię do przewoźnika (firma z Katowic), a pani uprzejmie mówi, że dzisiaj żaden ich autokar nie jedzie do Florencji. Planowany wyjazd jest jutro, czyli w piątek 6-go stycznia:)))) Wnuczka oczywiście jest na liście pasażerów, ale w czwartki ich autokary nie jeżdżą w ogóle:)))) No i w drodze powrotnej do domu nasłuchałam się ....szkoda gadać. Po kilku minutach humory nam wróciły i syn instruował wnuczkę:
- Pamiętaj z babcią się nie dyskutuje, babcia ma zawsze rację, nie słucha nikogo, wszystko wie najlepiej, a ty nigdy, przenigdy nie sprzeciwiaj się jej....tylko rób po swojemu:)))) Babcia i tak nie zauważy a będzie zadowolona:)))
Kiedy dojechaliśmy do domu i na spokojnie sprawdziłam swój zapis, to wyszło, że piątek zapisałam skrótem jako "5"- 6 stycznia...wyjazd! Jednak, to moje dziecko, jest wyjątkowo spokojne i opanowane...ja bym nie popuściła swojej mamie i postawiła na swoim:)))) Nie wiem po kim on ma tyle dyplomacji, cwaniak:))))
człowiek zapomina wszystko bo nie potrzebnie się spieszy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgatko masz rację, tyle tylko, że ja się nigdy nie spieszę...tylko koduję sobie nie tę datę:)))A może raczej wmówię sobie dzień i już!!!! Pozdrawiam Cię serdecznie.
UsuńGraszko Kochana, błysnęłaś niczym super fajerwerk. Twój syn to niespotykanie spokojny człowiek, ja to pewnie bym Ci dała popalić niezle. Z drugiej strony to już pewnie przywykł. A z trzeciej strony - dobrze,że sobie wbiłaś do głowy datę wcześniejszą niż pózniejszą.No, a że dwa razy jechaliście na ten sam dworzec ? pewnie lubisz tę trasę!:)))
OdpowiedzUsuńCałuski, :)
Aniu, Ty już mnie znasz...i wiesz, że zawsze mam dobre chęci:)))Kochanie mam dzisiaj straszny dzień...dopadła mnie okropna migrena i prawie po ścianach chodziłam. Dopiero teraz, po całym dniu łykania leków i piciu hektolitrów kawy, doszłam do siebie...strasznie spadło mi rano ciśnienie.Pozdrawiam i buziaczki ślę!!!!!
Usuńoj to faktycznie...tyle czekania i nic..ale to mi przypomniało wyjazd mojej córki i jej koleżanki. 1-go listopada o 10 rano miały wylot z lotniska w Gdańsku. Więc ostatniego października poszły na dworzec PKP kupić bilet, by dojechać na czas na lotnisko. Wyszukały (we dwie!) w Internecie pociąg nocny i pojechały kupić bilet. Pani w okienku tłumaczy, że nie ma takiego a one swoje...że Internet, że musi, że one nie odejdą...i pani im sprzedała bilet. Sprzedała bilet na pociąg, który (jak się później okazało a one nie doczytały w uwagach) nie kursuje TYLKO w jednym dniu : 1-szym listopada.
OdpowiedzUsuńStały w nocy na dworcu same...dobrze, że był bus. Pieniążki przepadły.
Pozdrawiam.
Asiu pocieszyłaś mnie:))) Widzę, że nie tylko "starsze panie" są pewne siebie, ale młodzież też:)))Dobrze, że dziewczyny zdążyły na samolot, jednak szkoda forsy straconej na bilety. Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaka ślę!!!!
Usuńoj uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńAgusiu nie śmiałabyś się..gdyby ten autokar odjechał dzień wcześniej:)))Wnuczka od poniedziałku musiała iść do szkoły a następny wyjazd chyba tylko we wtorek:) Buziaczki Ci przesyłam!
UsuńGraszko:) Szalona z Ciebie Babcia, nie nudzą się przy Tobie... Taką Babcię najbardziej się pamięta... Oj uśmiałam się z Twojego skrótu 5=piątek - niby takie oczywiste:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Krysiu masz rację,trochę szaleństwa nie zaszkodzi, tylko jakoś nigdy nie słucham domowników, bo przecież to moje dzieci i one muszę mnie słuchać:))))A zapis piątku jako "5" zapamiętaj, może się jeszcze kiedyś przydać:))))Kochanie wchodzę dopiero teraz, bo cierpiałam przez cały dzień...spadek ciśnienia i migrena straszliwa mnie dopadła, ból głowy nie dal normalnie funkcjonować. Teraz dopiero dochodzę do życia:)Jak widzisz mój dzień, to...noc:)Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaczki ślę!
UsuńHaha świetne Graszko! Ja mam podobnie, niby wie, że mam np.wizytę u dentysty 11-stego, wbijam sobie do głowy, ze to przykładowo wtorek, a później okazuje się, ze to poniedziałek był (gorszy wariant), albo środa(bardziej optymistyczny, bo mogę jednak skorzystać) :)
OdpowiedzUsuńAga super!!! Nie jestem sama - witaj w KLUBIE :))))Na szczęście, jakoś zawsze wybieram się dzień wcześniej a nie później:))) Cieszę się, że już jesteś, buziaki!!!!!
UsuńJa myślę że Twój syn ten spokój ma po mamusi hi hi. Ale przygoda była i wnusia będzie miała co wspominać.Pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj Słonko:) Oj, długo do siebie nie zaglądałyśmy! Ja jeszcze jedną nogą jestem w tamtym roku, czyli nadrabiam to, co zeszłoroczne. Ale powoli wyłania się horyzont:)
UsuńPrzygoda niecodzienna:) Ale powiem Ci szczerze, że ja też ostatnio robiłam dziwne rzeczy (zastanawiam się,czy się do nich przyznać) i to chyba przez ten brak zimy. Bo człowiek nie wie, gdzie jest. To jak piątki z piątkiem nie pomylić?!
Buziaczki posyłam i obiecuję poprawę:)
Reniu w pewnym sensie tak....tylko, że ja mam szalone pomysły a on nie bardzo może sobie pozwolić na takie wobec mnie...hierarchia..jak w wojsku:)))Wnuczka najbardziej by chciała, żeby babcia pomyliła się o kilka dni i ona wyjechała by tydzień później:)))Pozdrawiam Cię skarbie serdecznie i buziaka ślę!!!!
UsuńMonisiu cieszę się, że nareszcie jesteś:) Kochanie nie przejmuj się długą nieobecności, bo i mnie nie było bardzo długo. Jednak znamy się już kilka lat...jak by na ten czas nie patrzeć i mam nadzieję, że tak szybko o sobie nie zapomnimy:)))Moni a przyznawaj się, to takie ludzkie ...robić różne śmieszne i dziwne rzeczy, przynajmniej jest się z czego pośmiać...takie teraz szare i nudne dni:)))) Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaka przesyłam!!!!
UsuńWitaj Graszko,po dlugiej przerwie ktora obie miałysmy.Z chęcią powracam znow do Twoich wspomnień. Przygoda z wnuczką niecodzienna,ale ta odrobina szaleństwa jakże jest w zyciu potrzebna,czyniąc je przez to ciekawszym, inaczej byloby pewnie nie do zniesienia!!!
UsuńI jest sie z czego posmiać!!!
Serdeczne usciski posylam!
Graszko, babunia zawsze ma rację, to oczywiste.A gdy potrafi tak jak TY, pozwalać innym i sobie na tę odrobinkę finezji, fantazji czy szaleństwa to co? To jest tym bardziej wspaniałą, kochaną i podziwianą.Miałam nieco trudniejszą w skutkach przygodę, a po latach jest przedmiotem dobrych wspomnień i żartów.Serdecznie pozdrawiam.
UsuńAmelio witaj z dawien dawna nie widziana:))) Wiem jak to jest, kiedy człek w realu ma mnóstwo zajęć. A moja wnuczka była nawet zadowolona, że mogła jeszcze jeden dzień z nami być:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i moc uścisków przesyłam!!!!!
UsuńDobrochno miałam nie jedną przygodę z terminem wyjazdu...ale to stare dzieje....coś mi jednak zostało, ale moja wnuczka była cała w skowronkach, bo mogła jeszcze jeden dzień poleniuchować. Przesyłam moc serdeczności i buziaka!!!!!
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńGrażynko, ale Babunią jesteś kochaną i kochającą i to najważniejsze :)
Miłego wieczorku, buziaczek :)
Bożenko powiem Ci, że na szczęście termin miałam zakodowany do przodu...bo inaczej mała nie zdążyłaby do szkoły...a to już liceum i nie można sobie popuścić:)Przesyłam serdeczności i buziaczki!!!!!
UsuńWitaj Grazynko! Podobno te nasze wady z wiekiem nasilają się. Taki nasz los Grażynko.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTereniu masz rację, tylko co to będzie za parę lat....chyba tydzień wcześniej na pociąg pójdę:))))Moc uścisków i serdeczności Ci przesyłam!!!!!
UsuńGraszko Dobra Blogowa Duszyczko w niedziele nadrobię czytańsko i pokomentuję.I uprasza się Cobyś zamartwień nie czyniła gdy do mnie wtarabanić się nie Możesz .
UsuńPrzytulam ze śnieżnej krainy - Dośka
Dosiu, kochane Ty moje serduszko....a przychodź na kawkę lub malinową herbatkę, kiedy tylko masz ochotę i nastrój. Nie mam wymogów żadnych co do częstotliwości odwiedzin:)))Każda moja wieloletnia przyjaciółka jest mile widziana i cieplutko przyjmowana ...zawsze, o każdej porze dnia i nocy:))) Wchodzę rzeczywiście przez inny portal, ale ważne, że wchodzę:))) Nie drzwiami, to Grażusia oknem...wlezie:)))Pozdrawiam i buziaczki przesyłam.
UsuńGraszu! Trochę nerwów Cię to kosztowało ale za to jak wesoło będzie powspominać taką przygodę! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDana masz rację, tyle tylko, że ja tych wspomnień mam sporo...właśnie dotyczących terminów wyjazdów:))) A wnusia była bardzo zadowolona, że dzień dłużej pobyła z babunią:))) Już jest w domku i zadowolona chodzi do szkoły, bardzo lubi swoją szkołę...uczy się w Liceum Artystycznym! Pozdrawiam Cię skarbie bardzo serdecznie i buziaczka przesyłam !!!
UsuńWitaj, jestem U Ciebie pierwszy raz, i od razu jest miło. Pytasz po kim on to ma. Po Tobie.
OdpowiedzUsuńA szybkie notowanie jest bardzo zdradliwe, ja piszę jak dyplomowany medyk, szybko oczywiście i potem tez nie potrafię stwierdzić co napisałam.
Nola
Witam Cię Nolu bardzo cieplutko w moim saloniku, rozgość się i wypij ze mną dobrą kawkę. Poczęstuj się też szarlotką...bardzo smaczna, bo przez mego synka pieczona...oczywiście według przepisu mamusi:)))Skarbie powiem Ci, że skrótowe pisanie jest dobre...kiedy wiesz co zapisałaś, wystarczy źle odczytać i klops!!! Wszystko się na szczęście dobrze skończyło, bo wnuczka zdążyła do szkoły po przerwie świątecznej.Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, już się rozsiadłam, szarlotka pyszna (zdolny ten Twój syn), a kawę bez cukru proszę. I zapraszam do mnie, jak znajdziesz choć trochę czasu.
UsuńNola
Nolu dziękuję Ci skarbie za zaproszenie...już wcześniej chciałam do Ciebie na kawusię wpaść, ale nie zostawiłaś mi adresu...Przepraszam Cię bardzo podlinkuj mi "Nolę" albo wrzuć do Księgi gości!!!! Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia!
UsuńNie przejmuj się Graszko, ja też tak mam ... :)
OdpowiedzUsuńGraszo - napiszę coś na temat wypadania włosów i dbania o nie, już niebawem,
Pozdrawiam cieplutko.
Grażynko dzięki Ci serdeczne...pocieszyłaś mnie:) A co do wypadania włosów, będę Ci wdzięczna, bo niektórzy mówią, że moja przypadłość może mieć związek z chorobą tarczycy. Nie jestem taka pewna, lekarz nic mi nie mówił...dopóki badań nie zrobię....a wizytę mam dopiero na 20.04.br.:)))Bardzo chętnie skorzystam z Twej porady!!! Pozdrawiam Cię najserdeczniej!!!! Miłego weekendu życzę!!!
UsuńGrażynko musisz jeszcze do tego mojego posta wrócić, bo właśnie dzisiaj dopisałam jeszcze o skrzypie polnym, o którym wcześniej całkiem zapomniałam. Wracaj moja droga, jak najszybciej do zdrowia. A takie domowe zabiegi na pewno Ci nie zaszkodzą i bez lekarza i tych różnych badań się obędzie.
UsuńO jejku, Graszko a jak Ty to zrobiłaś, że to komentarzyki tak można pisać jak na Onecie ???
Ja też tak chcę !
Grażynko tak teraz u Ciebie fajnie się pisze i może mi jeszcze coś doradzisz. Założyłam wcześnie stronę pt. "Mój ogród". Na początku komentarzyki były, ale potem mi zanikły. Nie wiem dlaczego ?
UsuńBuźka !
Grażko dzięki za informację!!! Wpadnę i przepiszę sobie wieczorem, zaraz wychodzę na bazarek! Kochanie dzięki za życzenia zdrowia, bo już się czuję całkiem dobrze...na mnie działa tylko polopiryna i ciepełko:)))Buzi8aki!!!
UsuńW sprawie fajnych komentarzy już Ci wszystko mówię!!!! Grażynko nie przejmuj się znikającymi komentarzami, to się często zdarza i jest niezależne od nas...to blogger coś "chrzani" :))) A teraz instrukcja:
UsuńWchodzisz w "ustawienia", i następnie w "komentarze" - to wszystko po otwarciu "projektu" oczywiście. W komentarzach masz takie miejsce "Miejsce formularza komentarzy" i tak klikasz w okienko - "osadzony pod postem" i zatwierdzasz i już!!!!! Powodzenia!!! Buziaki!
Tak Grażynko, bardzo Ci dziękuję za te komentarze, już doszłam. Dawno już dłużej na Bloggerze nie byłam, a tu widzę troszku zmian się zrobiło - muszę sobie poczytać !
UsuńJeszcze najbardziej to mi chodzi o same STRONY I TE KOMENTARZYKI. ALE MOŻE COŚ ZNAJDĘ NA TO.
BUŻKA.
Grażynko, tak się właśnie zastanawiam czy ten sposób zapisywania komentarzy, który ja mam nie jest zależny od szablonu? Wiem, że każdy szablon ma swój sposób zapisywania komentarzy, kiedyś też miałam inny a teraz po zmianie, to mi się zrobił taki:))) A ja mam szablon z bloggera... Jeżeli po zapisie jaki Ci podałam nie będziesz miała takiego systemu, to znaczy że musisz zmienić szablon. Buziaki!!!!
UsuńGraszo już wiem, już znalazłam i wszystko jest OK !!
UsuńDzięki kochana.
Grażko cieszę się, że masz to co chciałaś!!! Zaraz tam wpadnę i sprawdzę!!!! Buziaczki!!!
UsuńNo jakżeby inaczej mogło być.Przecież z Tobą nie można się nudzić.Tylko czasem trzeba liczyc na pobłażliwośc kochajacych osób,a chyba wszyscy Cie kochają.
OdpowiedzUsuńBasiu najgorzej, że to trwa ...od bardzo dawna:))) Mój syn już się do tego przyzwyczaił, bo jako dziecko nieraz miał "przechlapane"...przez moją pomyłkę:))) Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko i buziaka ślę!!!!
UsuńA to ci dopiero heca ,nie jesteś w tej przypadłości sama ,najpierw w takich sytuacjach pilnowała mnie mama ,potem mąż ,potem starszy syn ,a młodszy ma to samo hahahahahahaha aż sie upłakałam ze śmiechu ,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBogusiu...dzięki za zrozumienie i pocieszenie jednocześnie:)))) Widzę, że nie jestem osamotniona w tych "zmianach czasowych":))) Też Cię ściskam bardzo mocno i buziaka przesyłam!!!!
UsuńSERDECZNIE WITAM
OdpowiedzUsuńNiech Ci się dzień mieni uśmiechem
szczęśliwym bliskim serca
dotykiem przyjaźnią dla wszystkich
i słońca promykiem
Milutko pozdrawiam i życzę
Ci udanej niedzielki ściskam cię :)))
Agatko jesteś kochana, że nawet przy niedzieli poświęcasz dla mnie swój czas!!!! Dziękuję Ci z całego serca i buziaki przesyłam...choć już północ minęła! Najlepszego na nowy tydzień Ci życzę!!!
UsuńWitaj Grażynko.Fajna historyjka,dobrze,że syn ma poczucie humoru,a po kimś to ma:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ewuś już wróciłaś, hurrrrra!!!!! Zaraz do Ciebie piszę maila:) Wiesz dobrze ile już takich przygód miałam, ale ciągle mnie nie opuszczają:))) Buziaki i moc serdeczności Ci kochana przesyłam!!!!
UsuńDyplomacja i poczucie humoru w cenie. A czy babcia zawsze ma rację? Oczywiście, że ma .... nawet jak jej nie ma bo to przywilej roztargnionych babć:)
OdpowiedzUsuńGrażynko, tak to już mamy ... na szczęście podchodzimy do tego z humorem:)
Pozdrawiam ... miłego dnia całego życzę:)
Danusiu dzięki, że znalazłaś chwilę....na wypicie ze mną kawki:) A co do tego, że my babcie mamy rację...to tylko przytaknąć... humory widzę, że nas nie opuszczają i tak trzymać!!!!! Danusiu buziaki dla Ciebie!!!!
UsuńPamiętam , że kiedy byłam młodą dziewczyną bardzo się stresowałam wyjazdami . Tak bardzo , że dzień przed wyjazdem pojawiały się sensacje żołądkowe i mama była zawsze tym podłamana :):)Dzisiaj można by powiedzieć , że podróże to moja codzienność i jedynie lot samolotem niezmiennie mnie przyprawia o mdłości i nerwy :):):) A co do dat ... sama taka mam :):):):) Z reguły załatwia to za mnie siostra i ona pilnuje , żeby wszystko grało , bo w innym przypadku pojadę nie w terminie :):)
OdpowiedzUsuńNastko widzę, że my z tych samych stron:))) Z podobnymi "wadami podróżniczymi" :)))) Z tym, że ja nigdy nie przeżywałam stresów przed wyjazdem, a wręcz odwrotnie...podchodziłam do sprawy na luzie:))) Powiem Ci, że jednak Szczeci ma w sobie...to coś!!!! Pozdrawiam i buziaczki przesyłam!!!!
UsuńDobra jesteś Grażuś,nawet lepsza ode mnie. Ja zawsze goniłam pociągi z wywieszonym jęzorem, bo wydawało mi się, że mam czas. Dwa razy zdarzyło mi się wsiąść do pociągu w innym kierunku, ale co to bylo dla mnie, pikuś i tyle. Pół Polski przejechać, drzemiąc, zamiast 100 km, to dla mnie nie problem. Na szczęście mam to juz za sobą, bo nigdzie nie podróżuję. Pozdrawiam i ściskam.
OdpowiedzUsuńGrażynko a nie mówiłam, że mamy wiele wspólnego...oprócz imienia:)))Mnie też się zdarzyło...dawno, dawno temu wsiąść nie do tego pociągu, a na dodatek wypłoszyłam kobitę z wielką ilością tobołków...bo uważałam, że wsiada nie do tego pociągu...narobiłam zamieszania:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaka ślę!!!!
OdpowiedzUsuńCałe szczęście Grażynko,że masz poczucie humoru,a syn i wnusia mają je również odziedziczone po Tobie. Ja z kolei zawsze chcę być wcześniej,mieć na wszelki wypadek zapas czasu i podczas moich wojaży z córcią ciągle się o to sprzeczamy bo ona ma czas i zawsze chce na ostatnią chwilę. W rezultacie wychodzi kompromis i wszystko jest OK.Pozdrawiam serdecznie. Świetne są te Twoje historyjki, a na widok ciasta poleciała mi ślinka.Pa. Adam /nabucco/
OdpowiedzUsuńAdasiu nie masz pojęcia ile mi sprawiłeś radości...odwiedzinami w moim skromnym saloniku!!!! Bardzo chętnie wypiję z Tobą kawkę i pożremy to kuszące oko ciasto:)))Oj powiem Ci, że coś wspólnego z Twoją córcią mamy...ja też zawsze na ostatnią minutę, albo nie w ten dzień:)))Adasiu pomyślałam, że może zechcesz wybrać się z nami na zjazd netowskich przyjaciół? Wejdź do postu "Apokalopsa..." tam piszę o spotkaniu w lipcu,jak by Ci odpowiadał i czas i miejsce...to byłoby super!!! Pozdrawiam Cię cieplutko i serdecznie a córcię już ściskam, bo widzę w niej bratnią duszę:))))
Usuń