
I. SZPITAL, BADANIA, WYNIKI...
Wracam do ciebie mój pamiętniczku...jak z dalekiej podróży. Działo się w moim realnym życiu a działo! Przez cały poprzedni tydzień czułam się jak na karuzeli a dokładniej jak na huśtawce: raz góra a raz dół! Dół, to choroba syna - dziwne objawy, z których lekarz nie mógł nic wywnioskować - po wstępnych badaniach doszedł do wniosku, że syn musi iść do szpitala na badania szczegółowe....i dał skierowanie! Zanim go do szpitala przyjęli, to upłynął tydzień...brak łóżek a na korytarzu pacjent nie może leżeć. Po pierwszych kwalifikacyjnych badaniach położyli go na oddziale infekcyjnym, podejrzewając boleriozę. Syn był bardzo osłabiony po prawie czterech tygodniach gorączkowania, schudł niemożliwie, więc i obawa była o innego rodzaju chorobę, co mnie normalnie dobiło. Kiedy przez tydzień leżenia na oddziale, porobiono mu wszystkie badania, łącznie z tomografią komputerową, EKG i bardzo dokładnym USG - syn odżył, wszystkie wyniki były prawidłowe! Jak się okazało miał prawdopodobnie nie wyleczoną grypę, z przepracowania osłabienie organizmu i załamanie po wyczytaniu w necie, że te objawy są charakterystyczne dla "tego chodzącego tyłem". Powiedziałam - nigdy więcej nie wyczytuj o chorobach w necie, bo każdą z opisu chorobę, można sobie dopasować, a tym wykończysz siebie i swoich bliskich! Z tej radości, że wszystko się dobrze skończyło, upiekłam na przywitanie mojego dziecka takie oto gofry, oczywiście z bitą śmietaną i konfiturą z wiśni (mojej roboty)! Przepis na gofry (chrupiące zresztą) dostałam od mojej "córci" blogowej MARZYNI - dzięki Ci kochanie!


UROCZYSTOŚCI PODNIOSŁE I DONIOSŁE.....MÓJ DYPLOM!
Karuzeli ciąg dalszy - huśtawka w górę, to spotkania na różnego rodzaju uroczystościach. Oj, obfitował ten miniony tydzień w ciekawe i niezapomniane wydarzenia. Nie chcę się rozpisywać na okoliczność otwarcia naszego Osiedlowego Klubu, spotkania w Urzędzie Miasta z okazji wręczenia nagrody za działalność dobroczynną (chodzi o Domy Dziecka) mojej przyjaciółce oraz w Urzędzie Dzielnicy W-wa Praga, gdzie inna moja przyjaciółka zdobyła nagrodę i dyplom za najpiękniejszy, ukwiecony balkon!
Chcę napisać o uroczystości, która mnie osobiście dotyczyła, a mianowicie o Muzeum na Pawiaku! Z okazji 45 rocznicy powstania muzeum, właśnie tam zorganizowano spotkanie wszystkich tych, którzy przyczynili się do rozwoju tej placówki i krzewienia wiedzy o niej. Spotkanie miało charakter bardzo kameralny, byli przedstawiciele rodzin ofiar Pawiaka, byli, ale już w niewielkiej grupce, sami więźniowie, byli przedstawiciele Urzędu Miasta, oraz kustosze innych muzeów w Warszawie. Uroczystość uświetniła grupa młodzieży ze S.P. na Muranowie, odtwarzając fragmenty z życia codziennego na Pawiaku, recytując wiersze pisane przez więźniów oraz ich prozę. Swoje wspomnienia z pobytu w tym więzieniu opowiedziała nasza aktorka Alina Janowska, która przebywała tam prawie rok i została, jak sama mówi:"cudem uratowana". Na zakończenie oficjalnej części zostały wręczone dyplomy i nagrody....no i właśnie tym chcę się pochwalić, bo dostałam pamiątkowy dyplom! Po rozdaniu dyplomów przeszliśmy do sali "bankietowej" na kawę, herbatę i ciasteczka - miałam też okazję pogawędzić z Aliną Janowską, bardzo uroczą i niesamowicie kontaktową osóbką. Rozbawiła mnie w pewnym momencie, kiedy już zbierałyśmy się do wyjścia a ja pomagałam jej się ubrać, - zaproponowała mi, że mnie odwiezie do domu...bo nam przecież po drodze:) Kiedy jej wytłumaczyłam, że ona jedzie na Żoliborz a ja na Pragę, to z rozbrajającą miną mówi:"kochana, a co za różnica - do domu, to do domu":))) Pojechałyśmy jednak każda w swoją stronę!




Oj Grażynko, ależ się u Ciebie działo!To dobrze,że z synem wszystko ok, ale pewnie było Ci okropnie ciężko zanim się wszystko wyjaśniło?A co do dyplomu to zostanie cenną pamiątką.Lubie sama Panią Janowska za jej bezpośredniość i kulturę osobistą oraz jej jej grę aktorska . Począwszy od " Podróży za jeden uśmiech" aż po serial " Złotopolscy" ( chociaż nie jestem fanka seriali.) Trzymaj się cieplutko.
OdpowiedzUsuńGrażynko, bardzo współczuję stresu z powodu choroby syna, tym bardziej, że moja mama też była ostatnio w krytycznym stanie i nadal choruje, więc rozumiem co znaczy choroba najbliższej osoby. bardziej martwię się o najbliższych niż o siebie.
OdpowiedzUsuńpodobnie mam, kiedy czytam o chorobach nowotworowych.
gratuluję dyplomu....chociaż nie bardzo jestem zorientowana w temacie twojej działalności w tym zakresie :) miłego dnia :)zdrowia życzę .
Gosiu powiem Ci, że rzeczywiście miałam nerwy w strzępach...a to moje głupie dziecko jeszcze mnie faszerowało informacjami o wyczytanych w necie objawach...Dobrze, że już po wszystkim i mam nadzieję, że będzie się teraz stosował do zaleceń lekarza - nie wolno zaniedbywać grypy! A Alina Janowska, to o doskonałej pamięci dama ale niestety już leciwa i mniej sprawna fizycznie - nie przejmuje się tym absolutnie i swoim gadulstwem nadrabia w sposób bardzo uroczy, te fizyczne niedomagania. Pozdrawiam Cię cieplutko i serdecznie.
OdpowiedzUsuńDi, kochanie już się martwiłam o Ciebie, bo ostatnio mnie nie odwiedzałaś w saloniku. Teraz rozumiem dlaczego - nasze zmartwienia bardzo rzutują na kontakty zewnętrzne, nie bardzo mamy ochotę na pogaduszki kiedy coś w środku nas dręczy. Kochanie trzymam kciuki za zdrowie mamy, wiesz w tych chorobach osób leciwych stan fizyczny, byle tylko nie cierpieli, to jeszcze jest do zniesienia - najgorsze to to, kiedy umysł wysiada i nie można sobie porozmawiać ani niczego się dowiedzieć. Wiem, bo sama przeżyłam kilka lat z mamą żyjącą bez kontaktu ze światem zewnętrznym, to jest dopiero rozpacz! Z Muzeum na Pawiaku mam kontakt od wielu lat ze względu na dostarczane pamiątki rodzinne osób, które tam zginęły albo tylko przebywały i zostały wywiezione do obozów koncentracyjnych.Dotyczy to mojej i męża rodziny. Biorę udział w każdej uroczystości związanej z wydarzeniami na Pawiaku. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę dużo zdrowia mamie.
OdpowiedzUsuńJej, ja też zmartwiałam, gdy zaczęłam czytać o Twoim synu. Az przestałam czytać, ale potem spojrzałam na twoje zarąbiste zdjęcie jako Śnieguliczki z ruskiej baśni i pomyślałam, że przecież nie robiłabyś wtedy stylingu bloga, gdyby dziecku coś się stało.
OdpowiedzUsuńKochana jesteś za te miłe słowa o gofrach!
Szkoda, ze nie miałam okazji poznać pani janowskiej, to wspaniała osoba, z aktorów "znam" tylko panią Dykiel (super babka).
Całuski Grażusiu, gratuluję dyplomu, ja tez mam tak, że MUSZĘ coś robić społecznie.
Marzyniu - Ty to mnie przy życiu trzymasz - rozbawiłaś mnie tą "śnieguliczką":)))Jedna z moich blogowych koleżanek nazwała tę fotkę "barysznią", też się uśmiałam. Kochanie jak chodzi o działalność "uczynną", to już niestety ograniczyłam lekko swoje zaangażowanie, nie wyrabiam czasowo!Zauważyłam na Twoim drugim blogu zainteresowanie takie bardziej męskie:) strzelectwo,tak? Miałabyś z moim synem o czym pogadać, bo on w tym jest dobry, to jego hobby! Napisał i wydał nawet dwie książki dla hobbystów w tym zakresie. Pozdrawiam cieplutko i ściskam mocno Ciebie i całą rodzinkę,pa.
OdpowiedzUsuńDzięki Aszko za jedno i za drugie życzenie i gratulacje - wspaniała niewiasto!!!Pozdrawiam i buziaczki przesyłam.
OdpowiedzUsuńKochana, ważne, że wszystko co złe jest już za Wami. Niedługo święta i same radosne dni!
OdpowiedzUsuńDyplom, to bardzo miła pamiątka, a spotkanie z Panią Janowską - bezcenne!
Ściskam ciepło, bo na dworze mróz :)
Oj Grażynko, ależ pomieszanie uczuć, nastrojów, od strachu do radości! Najważniejsze, że syn zdrowy i gofry(mniam) zjedzone. I bardzo, bardzo gratuluję dyplomu! P.S. Bardzo lubię tu zaglądać!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tydzień pełen wrażeń :)
OdpowiedzUsuńMonisiu dzięki za pocieszenie - faktycznie do świąt już niedaleko...i mam nadzieję, że będą wspaniałe - lubię kiedy jest śnieg, mróz i słoneczko! Pani Alina jest nader pogodną i pełną werwy niewiastą...a zobacz ile przeżyła będąc w takim więzieniu jak Pawiak. Pozdrawiam Cię cieplutko i serdecznie,pa.
OdpowiedzUsuńAga - dzięki za Ci za wspólną ze mną radość...a zauważyłaś, że te gofry z bitą śmietaną? :)))Takie właśnie lubię, a teraz kiedy mrozy nastały, to ciut tłuszczyku nie zawadzi:)))A ja lubię do Ciebie wpadać z rewizytą...to balsam na mą duszę...lubię Twoje poczucie humoru! Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie,pa.
OdpowiedzUsuńJagna - dzięki Ci kochanie, że znalazłaś trochę czasu na odwiedziny - wiem, żeś niezmiernie zapracowana, tym bardziej to doceniam. Przesyłam buziole i mnóstwo serdeczności.
OdpowiedzUsuńNie wolno czytać w necie o chorobach! Dr google nikogo nie wyleczy a raczej zdołuje, bo człowiek jak tak poczyta to ma wszystkie choroby swiata. Niech chłopak więcej tego nie robi!
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony wiem że są fora i ludzie , którzy pomagają i tak np. bardzo pomogło mi kiedyś pewne forum i ludzie tam zaglądający.Jednak to lekarz zrobił diagnozę i dał leki.
Kasiu zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości...tematu! Samo czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, ale bezgraniczna wiara w to co napisane....to już lekka przesada. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Grażynko i ściskam Cię mocno.Mężczyzni bywają niepoprawnymi hipochondrykami.Całe szczęście,że poszedł do szpitala i szybko powrócił do zdrowia,a i Tobie kamień z serca spadł.
OdpowiedzUsuńWspaniała sprawa Grażynko-gratuluję działalności i dyplomu.Jesteś wielka.Buziaczki
Wiesz Graszko, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Syn już też nie nastolatek, więc musi nieco zmienić zwyczaje- nie wolno chodzić z grypą do pracy, bo to się kończy jak u mego ślubnego- nabyta wada serca, najczęściej uszkodzeniem zastawek serca.Co do czytania o chorobach- przede wszystkim trzeba czytać podręczniki medyczne, nie studiować internetu. W podręcznikach są tzw. rozpoznania różnicowe, które pozwalają eliminować różne objawy. Ilekroć coś mnie dopadnie, zawsze wiem co to jest, po rozpoznaniu przez lekarza czytam wszystko na ten temat i tym sposobem oswajam swą chorobę i dzięki temu łatwiej mi to wszystko znieść.No ale ja jestem z rodziny lekarskiej.
OdpowiedzUsuńMiłego i zdrowia dla Ciebie i syna.
Ewuś teraz rozumiesz moje wycofanie się z życia ...wirtualnego:)) Mamy już to za sobą i on wie, że należy dbać o siebie...ale jak będzie na prawdę? Ew dzięki Ci serdeczne za gratulacje. Czy masz już sprawny komputer? Daj znać, to wejdziemy na skypa!!! Buziaczki,pa.
OdpowiedzUsuńAnabell w pełni się z Tobą zgadzam, najpierw diagnoza lekarska a potem wyszukiwanie ...w mądrych książkach a nie w necie.Chyba, że pod nazwą już zdiagnozowanej choroby...a nie sianie paniki przed badaniami. Poza tym sama dobrze wiesz jaki wpływ na dorosłego mężczyznę może mieć matka czy żona...oni są najmądrzejsi, ale chodzi jeszcze o tą dodatkową, dobrą opiekę w domu:)))Bo te chłopy, to duzi chłopcy:))) Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńGraszko, kochana, bardzo dziekuje za odwiedziny i wstyd mi doprawdy, ze nie mialam czasu na zagladanie do Ciebie. Teraz bede to zmieniac.
OdpowiedzUsuńTwoje nowe zdjecie cudne. Wygladasz jak jakas szlachcianka w tej cudnej bialej, puszystej czapie. I ta zasniezona chatka! Zupelnie jak w bajce. Pieknie.
Ciesze sie, ze z synem wszystko w porzadku. Ta choroba, to bylo BLOGOSLAWIENSTWO w przebraniu, ktore zmusza do zmian!?
Ja tez to ostatnio przezylam z moja grypa, ktora bardzo dala mi sie we znaki, nie odpuszczajac i dajac wiele do myslenia.
Gratuluje dyplomu. O historii narodu nie mozna nigdy zapomniec, bo to wazne i dobrze ze o tym przypominasz!
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Droga Graszo ! Zagladam do Ciebie a tu tyle wiesci .....na poczatku ,zeby nie zapomniec to poprosze o przepis na chrupiace gofry ...ja robie ,ale mi wychodza takie gumowe jak placki ...Prosze :) ...No tak to juz jest z tymi naszymi dziecmi ,ze obojetnie ile maja lat to sie o nich martwimy :( Wodze Graszo ,ze prowadzisz bardzo intensywne zycie ,bo i bywasz i sie udzielasz ,no ale starsi ludzie juz tak maja ...z kim nie rozmawiam to kazdy sie spieszy ,nie ma CZASU ! Moze to jest sposob ,zeby ta starosc jakos oszukac i oddalic ? A pania Aline Janowska uwielbiam sluchac i ogladac ...Optymizm az bije od niej ..wesola ,dziarska starsza pani ;) Rzadko piszesz Graszo ,a my bysmy chcialy wiecej ..Teraz to juz pewno bedzie swiatecznie :) Najlepszego dla Ciebie ! PAA - M
OdpowiedzUsuńAmelio kochanie, dzięki za znalezienie odrobiny czasu, choć nie masz go dużo, wiem jak to u Ciebie wygląda. Kochana masz rację, o swoje zdrowie trzeba dbać - tylko, że w dzisiejszych czasach młodzi pracoholicy lekceważą pewne objawy i dopiero kiedy się coś niedobrego dzieje, to biegną do lekarza. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę wypoczynku przynajmniej w okresie zimy.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - już wiem, że to Ty Grania...napiszę Ci ten przepis w mailu. Dobrze wiedzieć, że wpadasz do mnie od czasu do czasu - dzięki więc za odwiedziny. Pisać będę na pewno więcej ale nie wiem czy przed świętami dam radę dużo pisać:))) Pozdrawiam Cię Graniu mocno,mocno i buziaczki ślę.
OdpowiedzUsuńAszko dziękuję za pamięć i życzenia, buziaczki i do miłego!!!
OdpowiedzUsuń