

Czytałam niedawno na jednym z blogów, o tym jak niektórzy rodzice, nie chcą lub nie potrafią docenić uzdolnień swojego dziecka. Praca zawodowa, obowiązki domowe i chęć wypoczynku zbyt pochłaniają czas rodziców, aby zwrócili uwagę na krystalizujące się delikatnie talenty ich pociech. Zamiast pochwalić, zachęcić do dalszej pracy i pomóc w rozwijaniu tych uzdolnień - po prostu przechodzą nad tym obojętnie, a niekiedy nawet krytykują. Na szczęście takich rodziców jest chyba niewielu.

Mnie natomiast przypomniała się historia sprzed wielu lat, kiedy wprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Mój pięcioletni synek był zafascynowany, dużym, jasnym, czyściutkim i pachnącym świeżą farbą domem. Ponieważ przed przeprowadzką gnieździliśmy się wszyscy w jednopokojowym mieszkanku - tutaj nagle luz, przestrzeń i dudniący pogłos pustych pokoi - powodowało strach u dziecka. Chodził więc za nami krok w krok i nie mógł się przyzwyczaić do tego, że ma swój pokój, w którym może się bawić. Zanim umeblowaliśmy całe mieszkanie, to oczywiście trochę potrwało - wędrówki syna po pokojach zawsze odhaczane były jakimiś znakami na ścianach. Strasznie nas to irytowało, bo nie pomagały żadne prośby ani groźby - malunki co rusz, w jakimś miejscu na ścianie były widoczne. Kiedy pokój małego został umeblowany, położony dywan i zrobiło się w nim przytulnie - w


Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę - syn nie zrobił już ani jednej kreski na ścianie w innych pokojach - a jego pokój, to "arcydzieło" w wydaniu kilkulatka. Malowanie i tworzenie dziwnych rysunków przetrwało kilka lat - do upiększania pokoju włączyło się kilku jego kolegów. Nie mogli się nadziwić, że rodzice Maćka pozwalają mu rysować na ścianie. Z czasem, kiedy już nie było miejsca na ścianach, to przenieśli swoje "dzieła" na sufit - w pokoju było kolorowo, wesoło i ciekawie. Niestety, po latach okazało się, że jego talenty plastyczne, zamknęły się w tych nieporadnych dziecięcych rysunkach. No, cóż próbowaliśmy rozwijać jego uzdolnienia:)
BABCIA TEZ MOŻE MIEĆ ADHD..:)