Dostałam zaproszenie na wielką rodzinną imprezę! Moja jedyna siostra stryjeczna obchodzi pełną rocznicę urodzin...Jubilatka nic nie wie o organizowanym, przez jej dzieci, zjeździe rodzinnym. Szykują jej niespodziankę, z balem na całą noc....ostatnią noc karnawału:))) Temat niespodzianki, przypomniał mi historię sprzed trzech lat, kiedy to spadłam jej jak z nieba ....na podwórko sąsiada:))) Tamtego lata, jedna z moich przyjaciółek poznanych w necie, organizowała spotkanie koleżeńskie nad jeziorem niedaleko Wolsztyna. Piękny ośrodek z drewnianymi domkami, piękna pogoda, wspaniałe nastroje i długie nocne Polaków rozmowy...obfite w jadło i napoje...zakrapiane dźwięcznym śpiewem i salwami śmiechu:)
H. aż się za głowę łapie, kiedy Grazia popija....wodę mineralną:)
W trakcie tych wesołych pogaduszek, mówię do naszej gospodyni, że niedaleko...jakieś 20 km od naszego ośrodka, mieszka moja jedyna kuzynka... Od słowa do słowa...wyszło, że ona bardzo dobrze zna całą tę moją rodzinę. Siostra stryjeczna z mężem, emerytowani nauczyciele, przez wiele lat uczyli większość dzieci z rodziny męża mojej koleżanki D. A na dodatek jej teść, mieszka tuż obok domu mojej siostry:))) Jest jej najbliższym i bardzo zaprzyjaźnionym sąsiadem. Wystarczył telefon do teścia i cała nasza gromadka...zawieziona samochodem przez męża D....wylądowała u pana H.
Po drodze dowiedziałyśmy się, że teść D. jest od kilku miesięcy wdowcem, bardzo załamanym, codziennie wizytującym cmentarz, trochę izolującym się od ludzi...więc koleżanka z mężem uznali, iż nasza wizyta może teściowi poprawić nastrój. Tak też się stało, mało tego pan H. miał ogromne poczucie humoru...Kiedy się zastanawialiśmy, w jaki sposób zorganizować spotkanie-niespodziankę z moją kuzynką, teść wpadł na pomysł...żeby ściągnąć ją do nas...w bardzo ważnej sprawie. Zadzwonił i poprosił, aby szybko do niego przyszła, bo musi mu pomóc! Biedna siostra sądząc, że sąsiadowi coś się stało...przyjechała zdenerwowana rowerem! Pieszo - około 30 m:) Wpadła do ogródka, gdzie wszyscy siedzieliśmy przy kawie...i pyta co się H. stało? A on ze stoickim spokojem, odchodząc z nią nieco dalej od stolika, mówi: - Popatrz na te panie, muszę jedną z nich wybrać na żonę - pomóż mi wybrać. Moja siostra zdenerwowała się jeszcze bardziej i mówi, że chyba źle się czuje, dopiero co żonę pochował...Poza tym ona nie będzie mu wybierać następnej, to jego sprawa. Pan H. uparcie powtarza: - Przypatrz się, może któraś ci się spodoba, liczę na twój gust. Siostra rzuciła na nas okiem i nic ....nie poznaje mnie. Pan H. znowu ją prosi - popatrz, ona jeszcze raz patrzy i nic...już się wkurzyła i chce iść, a ja odwróciłam się do niej bokiem i wybuchnęłam śmiechem:) No i wtedy się zaczęło...zatrzymała się i dokładnie się nam przyglądając wrzasnęła: Och, ty cholero...co tutaj robisz? W ogóle cię nie poznałam...dopiero ten śmiech...do mnie dotarł! Rzuciłyśmy się na siebie...
Tak była zaskoczona i przejęta tym spotkaniem, że biegnąc do domu, aby powiadomić rodzinę o moim przyjeździe.... zapomniała roweru:) Zaprosiła nas wszystkich do siebie i tam dopiero przy kawie i świeżutkim cieście, opowiedzieliśmy ...skąd, dlaczego i jak znaleźliśmy się u jej sąsiada. Najzabawniejsze było jeszcze to, że jej córka stojąca przy ogrodzeniu, bo nie wiedziała dlaczego mama w takim pośpiechu do sąsiada pojechała... usłyszała mój śmiech (nie wiedząc, że tam jestem) i mówi do ojca - chyba ciocia Grażyna jest, bo to niemożliwe, żeby ktoś inny się tak śmiał:) Szwagier oczywiście nie uwierzył, bo co ja bym u sąsiada robiła...:)
Radość ze spotkania była tak ogromna, że zabraliśmy całe towarzystwo do naszego ośrodka, na kolację przy grillu. Teść D. oczywiście z nami pojechał i bawił nas humorem, kawałami i śpiewem:)
Nawet tańce były...my z kuzynką...w rodzinnym duecie:)
Jednak pan H. nie dokonał...wyboru żony - kuzynka mu w tym nie pomogła:)))
Witaj Grażynko! Ależ piękna i pełna emocji historia.Na scenariusz się nadaje. Wiesz Grażynko, że mnie koleżanka właśnie po głosie poznała, spotykając przypadkowo w banku w kolejce po 30 kilku latach. Ona przy jednym okienku a ja obok przy drugim. A wracając do Ciebie, Grażynko już wyobrażam sobie tę Waszą radość ze spotkania. Fajne to wszystko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTereniu, mówię "góra z górą się nie zejdzie, a..." i to jest prawda:) Jadąc na spotkanie nigdy bym nie pomyślała, że koleżanka zna moją rodzinę:))) I to dopiero była niespodzianka:) Pozdrawiam i buziaka ślę!!!!
UsuńFantastycznie. Czytałam jak jakiś skrót filmu. Takich dni się nigdy nie zapomina. Ta historia mówi, że świat jest jednak mały i że nigdy nie wiadomo kogo się spotka na swojej drodze. Musiało być to niesamowite przeżycie nie tylko dla ciebie ale i dla tych, którzy byli przy tym. Cudnie.
OdpowiedzUsuńAsiu, to są właśnie życiowe niespodzianki:) Kto by przypuszczał, że ze zjazdu koleżanek trafię do rodziny:)A z kuzynką nie widziałam się kilka lat...od ostatniego rodzinnego pogrzebu. Pozdrawiam Cię serdecznie i miłego weekendu życzę!
Usuńgrazynko co za urocza historia. ale sie usmialam aco do twojego humoru i smiechu to juz dawno wiedzialam ze ciebie to chyba po smiechu bedzie mozna rozpoznac. ladujesz energia.;))))))
OdpowiedzUsuńHalinko dzięki za miłe słowa, ale faktycznie...ten typ tak ma :))) Zawsze byłam śmieszką, ale teraz na luzie, to niczym się nie przejmuję i jestem skora do figielków:)))Buziaki!!!!
UsuńGóra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze!No widzisz, a ja Cię poznałam od razu.No ale ja byłam w lepszej sytuacji, widziałam przedtem Twoje aktualne zdjęcie.Co do głosu; zadzwoniłam po 20 latach do firmy, w której kiedyś pracowałam i po moim "dzień dobry, poproszę z numerem ...." , telefonistka bezbłędnie mnie rozpoznała.Szczęka mi opadła ze zdumienia.Fajne są takie różne spotkania.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Aniu, chyba mam coś dziwnego w sobie:))) Skłonność do gadulstwa i śmiechu....to odziedziczyłam po ojcu, jego siostra często mi o tym opowiadała:)Poza zmieniającą się fizjonomią, to wiem, że głos i sposób mówienia nie zmienia się nigdy! Można go wyłowić z tłumu i dopasować do osoby:))) Telefonistki mają wyczulone ucho, a znając Ciebie, to śmiem przypuszczać, że z telefonu korzystałaś często:))) Pozdrawiam Cię cieplutko i miłego weekendu życzę!!!!
Usuńahhaaaahaaa policzki mnie bolą od śmiechu i te łobuzerskie fotki. dzięki za porcję humoru :)
OdpowiedzUsuńWzruszyłaś mnie, Grażynko, rozkręciłaś i uśmiałam się do woli.Nawet Kudłaty zapytał , co się stało, choć milczy od wczoraj.Coś go ugryzło i wszystko zrzuca na ACTA.No i ja te ACTA chciałam rozczytać.Niby chciałam ze zrozumieniem, ale okazało się to niemożliwe i trochę się wkurzyłam, ale już mi przeszło.Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
UsuńDobrochno...powiem Ci w sekrecie, że właśnie ta moja siostra stryjeczna....ma na imię Dobrochna, bardzo rzadko spotykane:)Już wcześniej chciałam Ci o tym powiedzieć, ale jakoś przeleciało i nie bardzo wiedziałam czy wypada się chwalić...znajomością z inną Dobrochną:))) Nie zaprzątam sobie teraz głowy tymi zawirowaniami, skoro nie mam na to wpływu, to szkoda moich nerwów:)))Pozdrawiam Cię serdecznie moja "kuzynko Nr 2" i życzę Ci miłego weekendu!!!!
UsuńDi, a mnie od śmiechu boli brzuch:))) Chyba będę musiała spoważnieć, coby koleżanek na bóle...nie narażać:)))Z drugiej strony cieszę się, że Ci poprawiłam nastrój:) Trzymaj się skarbie cieplutko i zdrowo w te mroźne dni...buziak!!!!
UsuńNo widzisz Grażynko jak to w życiu różnie bywa. Historia opisana z humorem i niespodzianka wielka z zaskoczenia, takie bywają najlepsze.
OdpowiedzUsuńGrażynko i znowu mam do Ciebie pytanie. Tam na zdjęciach masz zamieszczony link do takiego fajnego bloga. Byłam już tam, oglądałam i jestem zachwycona. Teraz pytanie - jeśli będę chciała wziąć stamtąd jakiś szablon - to muszę się z autorką skontaktować ?
PS.
Grażynko a może zechcesz wybrać się na wycieczkę po moim grodzie - to zapraszam Cię na mój blog.
Buźka!
Grażynko, niektóre niespodzianki mogą człowieka o zawał przyprawić:)))Na szczęście ta skończyła się dobrze i nawet bardzo dobrze:))) Dzięki za zaproszenie...wpadnę wirtualnie a może latem uda mi się odwiedzić Twój gród i Ciebie w realu, kto wie co nam pisane:)))
UsuńGrażuś piszę do Ciebie maila a w nim szczegóły ściągnięcia tła!!! Buziaki!!!!
Graszko bardzo dziękuję Ci za maila ze szczegółowym wyjaśnieniem - bardzo dziękuję.
UsuńGrażynko bardzo chętnie się spotkam z Tobą w realu o ile będę mogła, zresztą spikniemy się. O jejku zapomniałam Ci na maila napisać do siebie nr telefonu, ale zaraz to naprawię.
Serdecznie pozdrawiam.
Grażynko cieszę się, że mogłam pomóc...sama też korzystam z pomocy innych:) Kochanie nie ma sprawy, do lata jeszcze trochę czasu mamy. A ja wybieram się do moich przyjaciół, bo nie byłam w Szczecinie kilka dobrych lat...mimo bezustannego zapraszania:))) Buziaki!!!!
UsuńGraszko a jak tylko przyjedziesz to może nawet uda nam się spotkać ... :)
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Grażuś myślę, że na pewno...bo latem będę w Szczecinie:))))Buziaki!!!!!
UsuńUwielbiam Twoje opowieści, przy Tobie nie można się nudzić jesteś fantastyczna. Pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńReniu, powiem Ci, że niejednego już wprawiłam w "trzęsawkę brzuszną:))) A dzisiaj się dowiaduję od koleżanki o bolących ją, ze śmiechu, policzkach:))) Czas chyba spoważnieć, i nie narażać ludzi na "boleści" :))) Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko w ten mroźny wieczór!!!! Buziaki!!!
UsuńRozejrzyj się dookoła
OdpowiedzUsuńjaki piękny mamy dzień
Jak wszystko w koło woła
I pozdrawia Ci긦¸¸¦¸
"Świeci słonko znów na niebie
świeci dla mnie i dla Ciebie
Niesie radość, na to liczę,
więc Miłego Dnia Ci życzę."
Agatko dzięki za milusi wierszyk...faktycznie dzień dzisiaj mamy piękny!!!! Tobie kochana też życzę cudownego dnia!!!! Buziaki!!!!
UsuńKolejna fantastyczna opowieść!!!
OdpowiedzUsuńKochana, sprawiasz, że się uśmiecham:) Bezustannie!
A ja zachęcona przez Ciebie siadłam i spisałam moje grzeszki zmęczeniowe-zapraszam: http://mycentoangeli.blogspot.com/
Ściskam Cię baaaardzo mocno*********
Dzięki Monisiu za zaproszenie...wpadnę jak zwykle nocą, nie będę Ci przeszkadzała i cichutko poczytam:)Pozdrawiam i buziaczki ślę!!!!
UsuńGrunt to dobra zabawa,dobry humor w dobrym,a może doborowym towarzystwie,to super sprawa.Widzę Grażynko,że tam gdzie Ty jesteś,to i zabawa przednia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ewuś a żebyś wiedziała:))) Mnie ciągle coś się przytrafia....a inni mają ubaw:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i przesyłam buziaka!!!!
UsuńPrzeczytałam z przyjemnością i z uśmiechem na ustach. Fajne z was kobitki i jajcary ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - Marzynia
Marzyniu myślę, że i Ty byś się z nami dobrze czuła...boś taka sama jajcara...moja "córcia" i już!!!!Pozdrawiam Cię i buziaki przesyłam. Napisz co u Ciebie, bo mi za Tobą tęskno!!!!
UsuńGraszko, niektóre Twoje opowieści, to gotowy scenariusz filmowy. Oczywiście pod warunkiem, że dostaniesz główną rolę. Oj uśmiałam się setnie:) U Ciebie zawsze tak pogodnie i ciepło... A w Wolsztynie bywałam, w końcu nie jest znowu tak daleko od mojego miasta:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam:)
Krysieńko...jak się będą następne spotkania w okolicy szykowały, dam Ci znać....zabawimy się gromadnie:)))) Będę niedługo na uroczystości rodzinnej w Zbąszynku...ale zima i dzień krótki, więc chyba spotkanie odpada, ale latem, kto wie? Pozdrawiam i buziaka przesyłam!!!!
UsuńDuszko Blogowa mam problemy z okienkiem do komentarzy: pojawia się i znika i znika i co zacznę to mi przepada w nicość. Ale,ale takie spotkania spontaniczne są fantastyczne , a gdy jeszcze nam w duszy radość gra to faktycznie żyć się chce....macham wieczorowo ze wstrętnej zimowej krainy- Dośka
OdpowiedzUsuńDosiu wiem, że od czasu do czasu blogger szaleje i nie zawsze moich przyjaciół do mnie wpuszcza:)))Nie martw się wiem, że pamiętasz i jak możesz, to na kawusię wpadasz! A u mnie też się zimowo zrobiło, mróz i zaśnieżone place, bo chodniki są czyste:)))) Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaka ślę!!!!
UsuńGrażynko, Kochana, Tyś książkę powinna napisać, a nie bloga!! Uśmiałam się serdecznie! Życzę Ci wspaniałej zabawy, a Kuzynce radosnych dni! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńMadzik, ja tam nie chcę nic mówić, ale zastanów się...czy z takim "pechowcem" wytrzymasz letnią wizytę u mnie? :)))) Buziaki!!!!
UsuńDuszko ależ oczywiście spotkanie wskazane jak mi diabeł ogonem radości nie zakryje i problemów nie dowali .
OdpowiedzUsuńmacham jako gorąca kobieta .Tak sie wnerwiłam że caluchna chaupę do góry nogami przewróciłam .A szukana rzecz oczywiście na swym miejscu leżała , a kot na tej rzeczy
Dosiu nie ma sprawy...aby do lata...a będziem latać:)))Wiesz myślałam o zorganizowaniu zlotu blogowiczek, ale nie wiem jak będzie w tym roku wyglądała sprawa noclegów, pewno utrudniona....przez Euro 2012:)))Wiem, że już większość miejsc noclegowych zajęta, nawet wszystkie akademiki (najtańszy nocleg) są wynajęte. Pożyjemy zobaczymy:) Buziaki!!!!
UsuńWspaniała zabawa!Masz fajne poczucie humoru!Twoje opowiastki wywołują uśmiech na twarzy!Cieplutko pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHalinko skarbie, a co mogę na to poradzić...kiedy ja tak mam:))) Ciągle mi się imają jakieś dziwne zdarzenia:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaka przesyłam!!!!
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńWesołe masz życie Grażynko :) może kiedyś przekonam się, jaki masz perlisty uśmiech w realu, kto wie :)
Tymczasem ciepluteńko się ubieraj w mroźny czas. Buziaki :)
Bożenka powiem Ci na uszka, że myślałam o zorganizowaniu zjazdu blogowiczek...ale nie wiem czy w tym roku będzie możliwe załatwienie noclegów w Warszawie...przez Euro 2012:)Chyba, że na jesienie, pożyjemy zobaczymy:) A spotkać musimy się koniecznie, bo nasza znajomość trwa ładnych parę lat i żeby sobie w oczy nie popatrzeć...toż to skandal:))))) Buziaki!!!!!
OdpowiedzUsuńTak patrzę na te zdjęcia i pomyślałam , że musiała być to wspaniała zabawa wśród tak sympatycznych ludzi :):):) Widać w Was radość , zgodę i życzliwość ...ech jaki to przyjemny widok :):):):) Musisz mieć cudowny śmiech :):):) A żona zawsze sama może się znaleźć :):):):)
OdpowiedzUsuńNastko, faktycznie towarzystwo przesympatyczne...oprócz kuzynki i jej męża, to reszta moich znajomych z netu:)))) Spotykamy się co roku, latem po kilka razy:))) A śmiech, mam ponoć zaraźliwy:)))Pozdrawiam serdecznie i cieplutko, trzymaj się zdrowo w te mrozy!!!!
UsuńNo gdzie się można tak pośmiać, jak nie u Ciebie? Wspaniała impreza. Lubie takie niespodziewajki, i lubię wesołych ludzi. Pozdrawiam Graziu.
OdpowiedzUsuńPs. Mroźno u mnie - 22 było raniutko.
Grażuś...tak jak i u Ciebie:))) Może bardziej by pasowało z Tobą:))) Myślę, że przy bliskim kontakcie "trzeciego stopnia" będziemy rechotały obie:)))Pozdrawiam i buziaka ślę!!!
Usuńnie ma to jak śmiech z przyjaciółmi :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię"tafciku" bardzo serdecznie w moim saloniku. Cieszę się z odwiedzin i miłego uśmiechu:) Pozdrawiam serdecznie!
Usuńnie ma to jak śmiech z przyjaciółmi :)
OdpowiedzUsuńOj, niecierpliwa "duszko" wpisałaś się dwa razy, ale nic to...Kliknij w obserwatorów, to będę o Tobie pamiętała! Jutro wpadnę do Ciebie z rewizytą...na aromatyczną kawusię i pogawędkę!!!A z okazji Dnia Przytulania - przytulam Cię cieplutko!!!
UsuńLubię ludzi z poczuciem humoru, bo sama go mam aż nadto a perlisty smiech? to samo zdrowie, pozdrawiam serdecznie pomimo tego wścieknietego mrozu, uff
OdpowiedzUsuńWitam Cię Jadwigo bardzo serdecznie w moich skromnych progach:)))) Masz rację...w wielu sprawach tylko humor może nas uratować:)))Cieszę się, że trafiłam na koleżankę z dużym poczuciem humoru!!!! Pozdrowienia ślę cieplutki...może choć trochę Cię rozgrzeją:)))
Usuń