piątek, 17 kwietnia 2009

MOJE PODRÓŻE




RZYM CD. str. 6

Nasze wycieczki z Rzymu odbywały się prawie codziennie i to w różnych kierunkach.Tym razem pojechaliśmy do ASYŻU - na cały dzień. Wiadomo, że Asyż zasłynął jako miejsce urodzenia św. Franciszka, patrona Włoch i założyciela zakonu Franciszkanów. Nad Asyżem góruje potężna bryła bazyliki, miejsce spoczynku św. Franciszka. Sam Asyż jest ładnym, położonym na wzgórzu miastem, pełnym kościołów, galerii, ukwieconych uliczek i pięknych, średniowiecznych domów z różowego kamienia. Pamiętam jak na starym ryneczku ,wśród zmurszałych kamieniczek, przycupnęła maleńka kawiarenka z wystawionymi na zewnątrz stolikami. Pielgrzymi po zwiedzaniu różnych atrakcji architektonicznych byli zmęczeni i dostaliśmy czas wolny- mogliśmy więc małymi grupkami wypoczywać według własnego uznania. Dobrałyśmy się w czwóreczkę i "hajda w miasto", kasy za dużo nie miałyśmy ,ale co tam i za to co miałyśmy też poszaleć można - no ale w mniejszej ilości. Wykombinowałyśmy więc, że sobie zamówimy kawę ale tylko dwie maleńkie filiżanki i wodę gorącą - bo kawy były niesamowicie mocne- rozlałyśmy sobie na cztery i było super. Do tego cztery różne ciastka (a ciastka włoskie to pychota) i też podzieliłyśmy każde na cztery, żebyśmy mogły popróbować choć trochę z każdego. Teraz mogę się z tego śmiać, musiałyśmy wtedy bardzo pociesznie wyglądać zwłaszcza dla obserwujących nasz stolik, bo kelnerki chyba nie miały czasu na dziwowanie się. Niemniej jednak wspomina się te czasy - kiedy nie można było sobie kupić lirów ile się chciało,ale tyle ile przydzielili- z wielkim rozrzewnieniem. CDN.

1 komentarz:

  1. Coraz lepiej opanowujesz Grażynko styl - to znaczy własnych przeżyć opisuj więcej.

    OdpowiedzUsuń