poniedziałek, 3 maja 2010

CO SIĘ ODWLECZE, TO NIE UCIECZE !


MOJA RADOŚĆ WYCHODZI MI....SIEDZENIEM :)
Yes, Yes ! Mam...kupiłam i cieszę się jak dziecko! Od dawna się przymierzałam i odkładałam zakup...a to za tydzień, a to na następny miesiąc...a to za rok. Wreszcie się zmobilizowałam i w jednej minucie namówiłam syna, żeby pojechał ze mną...jako doradca a potem sprowadził za
kup do domu. Minę miałam tajemniczą a dziecko wielce zdziwione, bo nie chciałam jechać samochodem tylko autobusem..."A co ty mamuś będziesz kupować? Jakiś laptop czy nowy telewizor?".- "Jak zobaczysz co wymyśliłam, to nie uwierzysz." Kiedy dochodziliśmy do sklepu, to mu powiedziałam: - "Kupuję ROWER!" Myślałam, że mnie wyśmieje, że odradzi - toż ja na rowerze nie siedziałam prawie 40 lat !!! Nic z tych rzeczy - poparł mnie w całej rozciągłości - a nawet zaczął się rozwodzić nad zaletami używania roweru w "moim" wieku. Podobało mu się moje nowe wcielenie - pomysłowej, żywotnej, pełnej werwy i radości życia "leciwej damy":):):) Wybraliśmy wygodną, praktyczną "damkę" z koszyczkiem na drobiazgi...i do domu na rowerze pojechał syn.
Z duszą na ramieniu i z trzęsącymi się nogami dosiadła
m swego "rumaka" dopiero na drugi dzień. Musiałam się z tematem przespać, a ponieważ koszmary mi się nie śniły....więc odważnie, wspierana przez koleżankę mającą rower już od dłuższego czasu, wsiadłam i pojechałam prosto, do końca alejki - na zakręcie się zatrzymałam, bo nie umiałam skręcić:):) Wszyscy mówią, że jazdy na rowerze nigdy się nie zapomina - to prawda, na rowerze się utrzymałam, ale lęk ogromny miałam przed skrętem. Pojeździłam wzdłuż alejki ze trzy razy i oswojona z rowerem odważnie zakręciłam w inną alejkę i poszły..."konie po betonie" :) Po pierwszym dniu jazdy - prawie dwie godziny - wróciłam do domu kompletnie wyczerpana, wieczorem nie mogłam siedzieć....na krześle! Na następny dzień nie byłam w stanie poruszać nogami, ale co najdziwniejsze, nie bolały mnie ani uda ani łydki, tylko kolana...że nie wspomnę o siedzeniu! Dzisiaj już się czuję doskonale, więc jeździć będę codziennie ale ograniczę czas rowerowych szaleństw.Wiem, że to dziwne - cieszyć się z zakupu roweru - dorosły człowiek a zabawę ma z rowerowej jazdy. Nic to, moja radość jest wielka, bo przez wiele lat jeździłam samochodem...aż mi go ukradli i postanowiłam, że w życiu nie kupię drugiego dla złodziei! Do kupna roweru przymierzałam się od trzech lat i ciągle się bałam, że nie będę umiała na nim jeździć, że złamię sobie rękę albo nogę, że już nie wypada i ciągle wszystko na "nie"!Pozytywne myślenie stosuję od jakiegoś czasu i dobrze mi z tym - decyzja o zakupie była spontaniczna. Rower jest...tylko siedzenie boli ! Trening czyni mistrza, więc może kiedyś i na Olimpiadę trafię:):):)

12 komentarzy:

  1. Brawo Grażynko!!!!Uśmiałam się czytając Twojego posta!!Nie martw się,ja na poczatku każdego sezonu mam pupowe siniaki i nie mogę siedzieć...Dziś też planowałam wycieczkę rowerową...ale u nas pada...ale przynajmniej będzie wszystko pięknie rosło!POWODZENIA!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana jak Ty mnie rozumiesz - dzięki za wsparcie:):):) I co mówisz, że co roku na rozpoczęcie sezonu należy się poduszkami obkładać? :)Mam nadzieję, że po kilku dniach "bolenie" przejdzie. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Grażynko, możemy sobie podać ręce i ....ewentualnie porobić okłady na wiadome miejsce , bo ja po wczorajszej wycieczce z synem, oczywiście na rowerze baaaardzo wolno wstawałam dziś z łóżka ;))))).Ale nic to , wszak ta część ciała nieraz była narażona na różne wypadki, toteż wykuruje się szybciej niż myślimy.Pozdrawiam rowerzystkę i gratuluje zakupu.NOWA ( PO 20 LATACH) RÓWNIEŻ ROWERZYSTKA ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba mi weselej, dziękuję :):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosiula jak się cieszę, że nie jestem, przynajmniej w tej materii "jedynaczką" !!! Biorąc średnią wieku - to tyle samo czasu nie siedziałyśmy na rowerach:):):) Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę miłego poniedziałku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Di kochanie cieszę się, że odegnałam Twoje "smutki" :):)Na pewno się trochę ponabijałaś ze mnie, ale ja się i tak cieszę:) Pozdrawiam cieplutko i buziaczki przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie nabijam się :) ponieważ mam rower treningowy z jednym kołem , który od lat stoi na strychu i tylko latem dosiadam rumaka :):) a siodełko mam gąbka wyłożone , więc wiem o czym piszesz :):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkowicie rozumiem radość z nabycia roweru - przeżywałam to jakieś dwa tygodnie temu :) I zaraz po tym jak kurier dostarczył nowy nabytek do domu, a Narzeczony go odświeżył ruszyliśmy na wyprawę - po roku przerwy tez - następnego dnia miałam problemy z chodzeniem :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Jagna

    OdpowiedzUsuń
  9. Di wiem, że nie na poważnie się ze mnie śmiejesz:) Tylko myślę, że ta moja radość z "głupiego" roweru, może człowieka wprawić w zdumienie...ale jej mało potrzeba do szczęścia. Wcale nie sprawia mi to przykrości - już taka jestem, że cieszę się z tego co mam... Buziaczki i przyjemnej jazdy na Twoim wehikule Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jagna dzięki za podtrzymanie na duchu - Ty nie jeździłaś tylko rok a ja aż 40 lat...to mnie chyba bardziej boli "siodełko" :):):) Pozdrawiam Cię cieplutko i dzięki za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie miałam własnego roweru. Nauczyłam się jakoś jeździć (na ogromnym męskim "pod ramą"), ale ciągle się boję wsiąść na stalowego rumaka. Nie mam także samochodu, więc zdrowo, acz męcząco posuwam na łapiętach. Trzymam za Ciebie, wciąż mnie zadziwiasz :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję, podziwiam :)))

    OdpowiedzUsuń