


GŁOWĄ W DÓŁ....
Jesienna aura sprzyja wywoływaniu, nieraz już o zmierzchu albo późną wieczorową porą, wspomnień - często smutnych,nostalgicznych - staram się jednak szybko usuwać je z pamięci. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką o naszym dzieciństwie - bardzo w wielu sprawach podobnym, ale różnym pod względem zachowań i charakterów. Już od najmłodszych lat spędzałam wakacje poza domem - jeden miesiąc na koloniach a drugi miesiąc u Wujostwa na wsi. Bardzo lubiłam jeździć do cioci ( siostry mojej mamy), bo tam mogłam wyżywać się do woli, luz i swoboda a na dodatek mój młodszy kuzynek był moim fanem. Zawsze starał się mnie naśladować - wnosiłam w jego monotonne życie trochę powiewu wielkomiejskiego i szalonych pomysłów na zabawę. Jak teraz z perspektywy lat na te moje wyczyny patrzę, to myślę sobie, że powinnam urodzić się chłopakiem - wujek ( którego uwielbiałam) nazywał mnie "szatanem" albo "diablicą" a ciocia z bezsilności, aby mi dokuczyć nazywała mnie "Petronelą"- doprowadzało mnie to do rozpaczy. Jednak nic nie było w stanie wpłynąć na moje niepoprawne i zgoła nie dziewczęce zachowanie.

Któreg

Przed wyjazdem wujek powiedział cioci, że na obiad wróci, mus


Wyszliśmy z kuzynem przed bramę, żeby poczekać na przyjazd wujka i razem iść z nim na obiad. Podczas siedzenia na trawie i czekania nudziło nam się - więc wymyśliłam zaskakujące przywitanie wujka u bram. Kazałam się schować kuzynowi za jakimś krzaczkiem i krzyknąć do mnie jak już wujek będzie się zbliżał. Sama zaś wdrapałam się po tym wielkim słupie na poprzeczną belkę nad bramą - usiadłam na niej tak, że w odpowiednim momencie mogłam zawisnąć na nogach - głową w dół. Ukryta za tymi drewnianymi ozdobami nie byłam z daleka widoczna, więc spokojnie czekałam na sygnał. W pewnym momencie usłyszałam:"jedzie, już jedzie..."i spoglądając przez szparkę kiedy wujek dojedzie do bramy, przymierzałam się do m



Kiedy koń był już tuż przy bramie - spadłam głową w dół.....( oczywiście wisząc nogami na belce) i rozpętało się piekło. Koń tak się przestraszył, że stanął dęba i zaczął szarpać bryczką raz w prawo i raz w lewo. Wujek, jak nikt inny - był zaskoczony tak samo jak koń - potrafił nad koniem zapanować i z zimną krwią wyprowadził to biedne zwierzę na prostą. Pamiętam, że oberwało mi się solidne lanie a przy okazji i mój kuzyn oberwał, za to, że pozwolił spłoszyć konia. Był od małego uczony troski i opieki nad zwierzętami - wszystkimi zwierzętami w gospodarstwie cioci i wujka. Zresztą - jak sobie przypominam nie pierwszy i nie ostatni raz oberwało mu się przeze mnie. Jednak wszystkie te niedogodności - poszły po latach w niepamięć - bardzo jesteśmy ze sobą zżyci, mamy dobry kontakt i od czasu do czasu wspominamy przeszłość.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz