wtorek, 11 sierpnia 2009
PRZYGODA WAJACYJNA
MÓJ PIERWSZY SAMODZIELNY WYJAZD
Miałam wtedy może z 16-cie lat, kiedy po raz pierwszy mama zdecydowała się puścić mnie na wakacje samą bez niczyjej opieki. Jechałam do cioci na wieś ponieważ tam mnie zawsze dożywiano i rozpieszczano, bo cała rodzina uważała, że jestem za chuda a kilkutygodniowy pobyt sprawi iż przynajmniej trochę nabiorę ciała. Jechałam ze Szczecina w kierunku Bydgoszczy. Wiedziałam, że jazda będzie trwała 2,5 godziny i wtedy mam wysiąść na stacyjce(nazwy już nie pamiętam) gdzie będzie na mnie czekał wujek z konikiem i bryczką.
No, więc wpadłam na peron, po dwóch stronach stoją pociągi, po jednej stronie na tablicy wyczytałam godzinę odjazdu i to była moja godzina więc wsiadłam. Zajęłam miejsce w przedziale, bagaże ułożyłam na półce i wyszłam na korytarz, stanęłam w otwartych drzwiach wagonu żeby zaczerpnąć powietrza i popatrzeć na krzątających się ludzi.
W pewnym momencie podchodzi do pociągu babina z wielkimi tobołami i pyta mnie czy to pociąg do Gdańska - bo z tego peronu i godzina się zgadza. Odpowiedziałam zgodnie z moim przekonaniem, że nie, bo ten jedzie do Bygdoszczy - i babina odeszła a pociąg zaraz ruszył. Jadę więc sobie zadowolona i w którymś momencie zerkam na zegarek - godzina, o której miałam być na stacyjce już dawno minęła, a jej jak nie ma, tak nie ma.Wreszcie przychodzi konduktor sprawdzać bilety, no więc go pytam kiedy będzie ta stacyjka, a on patrząc na mój bilet i na mnie mówi, że ten pociąg jedzie do Gdańska a nie do Bydgoszczy i że muszę wysiąść na najbliższej stacji.
Musiałam mieć zrozpaczoną minę, bo mnie wszyscy w przedziale pocieszali - a ja sobie pomyślałam, że nie dość, że sama żle jadę, to jeszcze babinę z tymi tobołkami wysłałam do innego pociągu i ona też pewno jedzie nie w tym co trzeba kierunku.
Musiałam potem kombinować dojazd z tej trasy - na Bydgoszcz i to jeszcze bez pieniędzy - pokazując bilet - i chyba licząc na zrozumienie dorosłych - bo wiem, że na pewno dojechałam i całą rodzinę wpędziłam w zdumienie bo myśleli, że ja nie przyjadę, jak mnie wujek nie odebrał ze stacji. W tamtych czasach nie było telefonów, że o komórkach nie wspomnę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz