środa, 19 sierpnia 2009
MÓJ GENIALNY SYNEK
Przygoda z kluczmi
Ostatnio szukałam kluczy do mieszkania - często w pośpiechu wrzucę do torebki i nie pamiętam do której- denerwując się przy tym niesamowicie. Kiedy przysiadłam na krzesełku w kuchni i spokojnie się zastanawiałam, gdzie one mogą być - przypomniał mi się mój mały synek, który z kluczami bez przerwy miał jakieś "pierepałki".
Nieraz mu się zdarzyło zostawić klucze w drzwiach mieszkania i pobiec do szkoły - szczęście moje, że mam super sąsiadkę i ona kiedy pierwszy raz to zauważyła - czuwała za każdym razem i zamykała mieszkanie, biorąc klucze do siebie. Były jednak takie momenty, że synuś trzasnął drzwiami, nie zamykając ich na klucz a klucze wrzucał do tornistra i biegł do szkoły. Na wszelki wypadek dałam zapasowe klucze sąsiadce i już wtedy byłam spokojna o bezpieczeństwo mieszkania - po każdym jego wyjściu do szkoły sprawdzała zamki.
Historia o której chcę napisać - przez lata krążyła wśród rodziny i znajomych jako anegdota.
Bardzo często przyjeżdżała do nas moja mama - zwłaszcza wtedy kiedy wyjeżdżałam w delegację, albo byłam bardzo zmęczona pracą i prowadzeniem domu, po to żeby mnie odciążyć - jak już ona się czuła zmęczona, to się pakowała i wyjeżdżała do Szczecina, aby za czas jakiś znowu przyjechać.
Właśnie będąc u nas, podczas mojej nieobecności ,któregoś dnia nakazała synkowi odrabiać lekcje i siedzieć w domu aż do jej powrotu - musiała wyjść do sklepu po zakupy. Kiedy wróciła z zakupami zastała drzwi zamknięte a w drzwiach wetkniętą kartkę.
Mój genialny synek drzwi owszem zamknął a na kartce napisał:"Babciu klucze pod wycieraczką".No i to by było na tyle.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Grunt to dobra sąsiadka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam