piątek, 27 lutego 2009
Refleksje nad rozpadem związków.
Miłość kończy się w pewnym momencie. Nie musi tak jednak być, ale jeżeli tak się stanie, to potrzebna jest wtedy przyjaźń i przywiązanie, aby przetrwać ze sobą jak najdłużej. Bo miłość, to chęć bycia razem zawsze i wszędzie. Chęć dawania drugiej osobie tego, co się ma w sobie najlepszego: opieki, czułości, wyrozumiałości i wspierania w trudnych sytuacjach. Miłość, to jeszcze fascynacja i uwielbienie, akceptacja wszelkich wad, nad którymi nie można zapanować i ich zlikwidować. One po prostu są, jak pieprzyk na plecach - w ciągu roku nie widać - ale jak wyjdziesz na plażę, to pokazujesz każdemu. Jeżeli wszelkie zalety i wady partnera zaakceptujesz, to nawet po latach, kiedy nie będzie już może fascynacji, a miłość będzie jakby stonowana i na drugim planie, to będziesz obdarzać go przyjaźnią, zaufaniem i szacunkiem. Wydaje mi się, że tak właśnie być powinno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz