Mijający tydzień dostarczył mi kilku emocji, takich wzajemnie wykluczających się doznań: radości, smutku i wściekłości.
I. Wygrałam w rozdawajce u DANUSI piękny wisiorek! Bardzo się ucieszyłam, bo dawno nie udało mi się nic wygrać:))) Niecierpliwie czekałam na paczkę, aż wreszcie przyszła w piątek!!! Cała w skowronkach otwieram, delikatnie wyjmuję...a tu posypały się kawałki pękniętej, najważniejszej części wisiorka:((((( Zrobiło mi się smutno, bo cóż z tym zrobić, skleić nie ma jak...Pomyślałam, że widocznie nie do mnie powinien trafić....za bardzo go chciałam mieć:) Radość zamieniła się w smutek!
A tak wygląda złożony.
Dostałam też piękną ręcznie przez Danusię malowaną kartkę!
Danusiu, dziękuję Ci za ten piękny naszyjnik. Tak mi przykro, że uległ zniszczeniu ...po drodze.
II. Sprawa dotyczy zakupu nowego dotykowego telefonu. Moja wielka radość, że mam coś nowoczesnego, bardzo praktycznego w użytkowaniu...szybko zmieniła się w smutek...i wściekłość.
Oczywiście na siebie, jak się okazuje "zachciewajki" są kosztowne!
Nowy telefon, przez ponad tydzień, fascynował mnie, pobudzał moje szare komórki do myślenia...uczyłam się jego obsługi, wykorzystywania wszystkich możliwych funkcji i opcji. Najbardziej podobało mi się to, że mam możliwość pobierania danych z komputera, odczytywania maili, ściągania zdjęć, filmików i muzyki.
Poświęcałam tej zabawie każdą wolną chwilę, ale w którymś momencie, w celu upewnienia się, że opanowałam już wszystko....ściągnęłam sobie bilingi rozmów....i opcję "dostępne środki". Kiedy zobaczyłam, że środków w abonamencie mam "O", a do zapłacenia narosła mi kwota 10-krotnie wyższa od abonamentu, to omal zawału nie dostałam. Syn musiał mnie chwilowo "ubezwłasnowolnić" i zablokował komputer, telefon...wszystko wyczyścił do zera i po wygłoszeniu mądrej mowy na okoliczność...oddał telefon:))) Moja wielka radość zamieniła się we wściekłość....nie chcę się już niczego uczyć, bo to kosztowna impreza:)))