niedziela, 26 lutego 2012

MAM...DOSTAŁAM - NAGRODĘ POCIESZENIA!!!!

Dla Danusi w podziękowaniu za Jej dobre serduszko!!!


       Dostałam w piątek paczkę od Danusi, a w niej...piękny wisiorek ....jako nagrodę pocieszenia! Kochana Danusia, nie chciała abym się smuciła z powodu popękanego wisiorka i przysłała mi inny, taki oto...śliczny, w moich ulubionych kolorach!!!!

Dziękuję Ci Danusiu, już sobie wymyśliłam jak go połączyć z tamtym naszyjnikiem...w całość!!! Kiedy będzie już gotowy, to Wam pokażę....może nie jestem taka "wielka gapa" - myśleć potrafię, ale co zrobią moje sztywne paluszki...oto jest pytanie? 
Mam chwilowo kłopot z komputerem, jest staruszkiem, przeładowanym programami i nie wytrzymuje presji, jaką na nim wywieram:))) Po sobotniej wizycie speca, przysłanego przez operatora sieci...wiem, że muszę się z moim kompkiem pożegnać. Jest jeden szkopuł - koszty nowego!!! Na razie jeszcze będę pracować z moim "przyjacielem", ale nieco wolniej i oszczędniej, nie zmuszając go do szybkiego "biegania":)))

niedziela, 19 lutego 2012

RADOŚĆ I SMUTEK....W JEDNYM STAŁY DOMU...A WŚCIEKŁOŚĆ NARASTAŁA...

Mijający tydzień dostarczył mi kilku emocji, takich wzajemnie wykluczających się doznań: radości, smutku i wściekłości.
I. Wygrałam w rozdawajce u DANUSI  piękny wisiorek! Bardzo się ucieszyłam, bo dawno nie udało mi się nic wygrać:))) Niecierpliwie czekałam na paczkę, aż wreszcie przyszła w piątek!!! Cała w skowronkach otwieram, delikatnie wyjmuję...a tu posypały się kawałki pękniętej, najważniejszej części wisiorka:((((( Zrobiło  mi się smutno, bo cóż z tym zrobić, skleić nie ma jak...Pomyślałam, że widocznie nie do mnie powinien trafić....za bardzo go chciałam mieć:) Radość zamieniła się w smutek!


A tak wygląda złożony.
Dostałam też piękną ręcznie przez Danusię malowaną kartkę!

  Danusiu, dziękuję Ci za ten piękny naszyjnik. Tak mi przykro, że uległ zniszczeniu ...po drodze.
II. Sprawa dotyczy zakupu nowego dotykowego telefonu. Moja wielka radość, że mam coś nowoczesnego, bardzo praktycznego w użytkowaniu...szybko zmieniła się w smutek...i wściekłość.

 Oczywiście na siebie, jak się okazuje "zachciewajki" są kosztowne!
Nowy telefon, przez ponad tydzień, fascynował mnie, pobudzał moje szare komórki do myślenia...uczyłam się jego obsługi, wykorzystywania wszystkich możliwych funkcji i opcji. Najbardziej podobało mi się to, że mam możliwość pobierania danych z komputera, odczytywania maili, ściągania zdjęć, filmików i muzyki.
 Poświęcałam tej zabawie każdą wolną chwilę, ale w którymś momencie, w celu upewnienia się, że opanowałam już wszystko....ściągnęłam sobie bilingi rozmów....i opcję "dostępne środki". Kiedy zobaczyłam, że środków w abonamencie mam "O", a do zapłacenia narosła mi kwota 10-krotnie wyższa od abonamentu, to omal zawału nie dostałam. Syn musiał mnie chwilowo "ubezwłasnowolnić" i zablokował komputer, telefon...wszystko wyczyścił do zera i po wygłoszeniu mądrej mowy na okoliczność...oddał telefon:))) Moja wielka radość zamieniła się we wściekłość....nie chcę się już niczego uczyć, bo to kosztowna impreza:)))

 

piątek, 10 lutego 2012

MÓJ JEDYNY...DZIWNY, ALE NIE ZAMIENIŁABYM GO NA INNY...KRAJ:)

Jestem już trochę przygnębiona i zmęczona ostatnimi wydarzeniami, którymi szokują nas media. Dla zmiany nastroju i poprawy humoru...buszowałam w necie i znalazłam na stronie "Wikary.pl" - taką oto wzmiankę o Polsce...kraju dziwnym, widzianym oczami francuzów:)
Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu.Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie II wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju...


Kraj, w którym co 3 mieszkaniec ma 20 lat. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik.

Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny trzech par dobrych butów....


Gdzie jednocześnie nie ma biedy, a obcy kapitał się pcha drzwiami i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu...
 Kraj, w którym rządzą byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniem wolnym od pracy.
  
Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku....
 A z ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza.
POLACY.... jak wy to robicie ?
Jednak mnie, ten kraj się podoba i nie zamieniłabym go na żaden inny!!!


środa, 1 lutego 2012

APOKALIPSA.....CZY NADEJDZIE....?

Nasłuchałam się ostatnio z wielu źródeł...przepowiedni o kończącym nasz żywot - roku 2012...Nawet moja przyjaciółka podrzuciła mi płytę z filmem pt. "2012r". Nie zrobił on na mnie wielkiego wrażenia...choć wyobraźnię mam...nie powiem:)
Do sprawy przepowiedni podchodzę nader frywolnie:) Niemniej jednak widzę, że świat, a zwłaszcza ludzie - zmierzają ku zgładzie. Mam jednak nadzieję, nigdy nie zobaczyć tego na własne oczy. Niedawno wpadła mi w ucho piosenka, która niesie w sobie przesłanie....a moja kreatywność pomogła stworzyć własną wizję APOKALIPSY:)))

Dla poprawy swego nastroju, aby doczekać tego niesamowitego "wydarzenia" w dobrym zdrowiu i humorze...zaaplikowałam sobie coś, na widok czego gębula mi się śmieje:)))) ..."Jak widzę słodycze, to kwiczę..." Upiekłam ciasto, bo jak ma być "chaos", to trzeba resztki poświątecznych bakalii i innych polew...wykorzystać  w sposób "chaotyczny"...czyli zrobić misz.....masz...i zajadać się póki czas:)))



Ciasto jest kruche a w środku mieszanka trzech powideł z migdałami, orzechami i rodzynkami...na wierzchu kruszonka..polana czekoladą gorzką i białą!!!! 
A teraz najciekawsze...moje pomysły: 
Ogłaszam zlot blogowiczek ...wszystkich chętnych oczywiście, w miesiącu lipcu w dniach 6-8 nad pięknym zalewem w miejscowości GOŁUCHÓW!!!! Miejscowość leży między Kaliszem a Pleszewem, tak mniej więcej środek Polski, więc dojazd chyba z każdego zakątka dobry!!!! Macie dziewczyny czas na zapisy do końca lutego, bo trzeba zamówić domki kempingowe. Koszt pobytu podam osobno, bo to rok "apokalipsy" i nic nie wiadomo:))) 
Wszystkie razem i każda z osobna może do mnie pisać na maila....adres znacie!  A będzie się działo....wizja naszego zjazdu...dopinguje mnie do działania:)))) 
Gołuchów - zamek!