wtorek, 28 grudnia 2010

NIEGDYSIEJSZY KULIG - A WSPÓŁCZESNA SANNA....HOSANNA!!!


Świąteczny nastrój za nami, ale nie tak całkiem do końca, bo zostało w lodówce sporo zapasów:) W czasie wieczerzy wigilijnej snuliśmy opowieści o czasach mojego dzieciństwa, dzieci wspominały swoje świąteczne przygody i to, że nie w każde święta było tak pięknie: śnieg, mróz i słońce. W drugi dzień świąt zaprosiłam na obiad moje przyjaciółki i gawędząc o sprawach aktualnych, snułyśmy również wspomnienia z dzieciństwa.
Przypomniały mi się święta, kiedy takimi saniami jeździliśmy do kościoła:



Na koźle siedział woźnica a nas opatulano kocami i pod nogi ciocia wkładała gorące kamienie przykryte jakimś kawałkiem futra. Zimy były mroźne i słoneczne, jazda przez pola i lasy - kawał drogi do kościoła. Siedzieliśmy zbici w gromadkę, żeby nam było cieplej a i tak śnieg spod kopyt końskich smagał nas po twarzach. Do dziś pamiętam to specyficzne skrzypienie sanek na śniegu i obłoki pary wydobywające się z końskich chrap.
W czasie wolnym od posiłków - wujcio organizował nam kuligi...oj, co to była za frajda! Do dużych sań zaprzężonych w dwa konie doczepiano kilka małych saneczek, zbiegały się dzieci z okolicznych domów i była nas spora gromadka chętnych do zabawy. Na koźle dużych sań siedział woźnica i w kolejności od najstarszych do najmłodszych lokowaliśmy się na saneczkach - z ostatnim maluchem zawsze siadał wujcio! To on odpowiadał za wszystkie dzieci i miał tę czeredę na oku. Wiadomo, że nie raz i nie dwa sanki się wywróciły i dzieciaki spadały...ale w głęboki śnieg, na polu lub leśnym dukcie, bezpiecznie.

Zdaję sobie sprawę, że w tamtych czasach nie było nawet możliwości wyjechania na drogę publiczną, bo i po co kiedy tyle połaci pól było dookoła i wspaniałe lasy.


Kulig

Wspominam o tych naszych kuligach, bo strasznie przeżywałyśmy z przyjaciółkami, rozmawiając w drugi dzień świąt, o wydarzeniach jakie miały miejsce w ostatnich dniach - śmierć i poturbowanie dzieci na drodze w czasie sanny...Nie chcę ani potępiać ani krytykować ojców tych dzieci. Oni i tak przeżywają wstrząs i gehennę, nic już nie będzie dla nich takie jak przed wypadkiem - sumienie nie pozwoli im żyć spokojnie.

Właśnie te wypadki spowodowały, że dyskutowałyśmy na okoliczność zmian jakie zachodzą w naszym życiu codziennym. W jakim tempie przybywa na drogach różnego rodzaju pojazdów, jak te drogi nam się kurczą, jak nie mamy swobodnego dostępu do lasów, łąk i pól...bo wszystko jest ogrodzone, zamknięte,czyjaś własność, więc nie można korzystać z tych wolnych przestrzeni. Pozostają tylko państwowe czyli nas wszystkich drogi, ale one nie mogą służyć jako place zabaw! Zima, to dla dzieci wspaniały okres do zabaw i szaleństw na śniegu...ale nie dla wszystkich i nie wszędzie. Sanna - hosanna...na polskich drogach!









18 komentarzy:

  1. Grażuniu, święte słowa!
    Ja też pamiętam kuligi z dzieciństwa, szczególnie wtedy, gdy mieszkaliśmy w Bieszczadach, tam każdy miał konia albo i cztery, i w zimie nawet trzeba było te konie przewlec, żeby się nie zastały w stajni. U nas Bogu dzięki jeszcze sa miejsca na bepieczny kulik, ale coraz mniej jest chętnych do organizowania no i koni coraz mniej. Za samochodem to nigdy by mi nie przyszło DO GŁOWY!
    Jednak lekkie i łatwe życie pozbawia ludzi czujności, stałego przewidywania, co może się stać. Bardzo współczuję tym rodzinom, o tym nawet myslec sie nie da...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tak czytałam to aż sama chciałam się ponownie wybrać na taki kulig. :)
    Kiedy byłam mała ogromnie lubiłam takie przejażdżki, które odbywaliśmy dzięki znajomemu leśnikowi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grażynko wczoraj miał miejsce kolejny taki wypadek. Wiesz ja przy całym współczucia rozmyślam jednak nad rozumem i odpowiedzialnością rodziców :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzyniu, właśnie za samochodem...ciągnąc sanki nie widać ani sanek ani dzieci! Nawet w szczerym polu i głębokim śniegu można zgubić dziecko. Pozdrawiam i buziaczki przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jagna, sama wiesz jaka to frajda! No i właśnie w lesie, na polu i z konikiem....a nie samochodem po ruchliwej drodze. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Agusiu - zgadzam się z Tobą...co głupiemu po rozumie? Zobacz ten pierwszy wypadek, bardzo zresztą głośny - nie nauczył nikogo ostrożności ani myślenia. Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Grażynko, pamiętam takie kuligi :) Śnieg, duże sanie, saneczki i cała masa frajdy :) A wszystko to w stadninie :) Oj pamiętam jak jeden z chłopaków spadł, ściągnęły mu się porcięta, gdy tak wlekło go za saneczkami i szorował białym pupskiem po śniegu :) Nic mu się nie stało na szczęście no i nie byliśmy już dziećmi :)

    Dziękuję Ci za komentarz, bo ja już się zamartwiam, że to może za ciężki temat, ale chciałam napisać o tej korridzie, bo sprawdziłam i słowem chcę zaświadczyć jakie to okrucieństwo. A tu jakoś wszyscy temat omijają...

    Co do głosowania, również bardzo Ci dziękuję. Rejestrujesz się na tej stronie: http://www.myfinepix.pl/pl/user/register/
    później otrzymujesz maila a w nim hasło, i link w który trzeba kliknąć żeby potwierdzić rejestrację. Logujesz się pierwszy raz przesłanym Ci hasłem, później możesz zmienić na swoje :)
    Pozdrawiam Cię cieplutko na nadchodzące znów mrozy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uleńko dziękuję Ci za wyjaśnienie - wyobraź sobie jaka ja jestem niecierpliwa - nie zaglądnęłam do maile i nie wiedziałam, że tam jest wszystko wyjaśnione:)))Dopiero po jakimś czasie sprawdzałam maile i dopiero przeczytałam co oni napisali...i już teraz wiem o co chodzi z tym rejestrowaniem:)))Uleńko nie pomijam żadnych tematów, bo mnie interesuje świat i to co się w nim dzieje, ponieważ już sama nie mogę podróżować z tym większym zacięciem czytam Ciebie - piszesz tak przystępnie i obrazowo, że lepiej nie trzeba...a czyta się fantastycznie!!! Moc uścisków i serdeczności,pa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Grażynko, u ciebie choinka dopiero po świętach wstawiona ? ;D ale piękna, tylko ten sęp krążący nad nią ... niepokój przynosi :D :O nie wiem co jest grane ? ale cała strona "podskakuje":D może to wina reklam? mój komputer szumi , czarujesz ? :) dlaczego ten rok zaliczasz do katastroficznych ? (masz na myśli twoje osobiste katastrofy ?)

    kulig na jezdni, za pędzącym samochodem ? straszna głupota , której już nie można naprawić . pozostanie jedynie nauczka na całe życie, ale to życia innym nie zwróci. współczuję .

    Grażynko ,szczęśliwego i radosnego Nowego Roku !

    OdpowiedzUsuń
  10. Di, kochanie coś Ty...? to nie sęp tylko orzeł !!!!A jak inaczej brzmi:)))Wzlatują orły,sokoły...w Nowy Rok - dzisiaj zmieniam wystrój:)))Dla mnie osobiście ten rok nie był wcale zły, dużo rzeczy udało mi się zrobić, na zdrowie nie narzekam (oprócz tych łapiących w kleszcze korzonków)tylko ogólnie w świecie i kraju same katastrofy...A w sekrecie Ci powiem, że już w kwietniu będę miała drugą wnuczkę - synowa jest pod ścisłym nadzorem i wszystko przebiega sprawnie. Co do podskakującej strony, to Ci powiem, że nie tylko u mnie tak lata, też mnie wkurza ale nie wiem co mam zrobić, bo kilka razy zmieniałam tło i nic - a reklam nie mam, wszystkie skasowałam! Dziękuję za życzenia - Tobie przesyłam równie serdeczne!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje! ale mnie to jakoś bardzo nie zaskoczyło :) od dawna czekałam na taką sekretną ( już nie jest sekretem :D )wiadomość:) będziesz miała blisko upragnioną wnuczkę. mieszkasz razem z synem i synową ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana Grażynko, pierw życzenia - wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku dla Ciebie, spełnienia marzeń i realizacji planów w atmosferze radości i spokoju w gronie rodzinnym.

    Co do kuligów, też wspominam kiedy sama brałam w nich udział, kiedy je organizowałam.Teraz mieszkam na wsi i ze strachem patrzę na to, co się dzieje.Moje dzieci kuligi już znają tylko z obsewacji przy nieustannym tłumaczeniu - jakie mogą być skutki takiej zabawy.

    Pozdrawiam Cię serdecznie i do Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Di - dzięki za gratulacje! A myślałam, że Cie zaskoczę:)))Tak mieszkam z nimi od roku, bo się budują na Mazurach, ale do zamieszkania zimą, to jeszcze za wcześnie, budynek nie docieplony...do zakończenia całości trzeba trochę poczekać. Mieszkają już tam całe lato, a na zimę ściągają do mamci:)))Miłego sylwestrowego wieczoru!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gabryniu dziękuję serdecznie za życzenia - Tobie jak zwykle wysłałam kartkę e'mailem. Masz rację, to tłumaczenie należałoby się dorosłym:))) ale do dzieci może łatwiej dociera - dobrze, że tłumaczysz. Pozdrawiam cieplutko i miłego Sylwestra Ci życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wystrzałowego Sylwestra. Reszta życzeń pocztą :)A co do kuligu- jadę w przyszłą sobotę z dzieciakami i ich rodzicami na kulig leśny.Mam nadzieje,że będzie super i bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Gosiu wiem, że będzie super - jesteś odpowiedzialną osobą i kulig organizujesz jak widzę w lesie a nie na ruchliwej drodze. Życzę wam wszystkim wspaniałej zabawy na śniegu - za życzenia dziękuję stokrotnie!!! Przesyłam moc uścisków,pa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Grażynko, dziękuję za kartkę, dziękuję za życzenia ... Tobie i Twoim bliskim również życzę by nowy rok był dla Was dobrym rokiem.
    Danka

    OdpowiedzUsuń
  18. Danusiu dzięki za życzenia i za poświęcenie czasu na wpis - wiem, że jesteś bardzo zajęta! Tym bardziej cieszą mnie Twoje odwiedziny - pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń