czwartek, 17 czerwca 2010

BABCIA, TO JAKBY "DWIE MAMY W JEDNYM"






Who is who?



LIST DO WNUCZKI


Perełko ty moja kochana, jedyna na świecie najsłodsza, najpiękniejsza, najmądrzejsza, naj...naj...naj...Jesteś moim słoneczkiem, jedynym promyczkiem, który dla mnie świeci i ogrzewa moje serduszko. Tak bardzo za Tobą tęsknię, że staje się to dla mnie katorgą. Nie jestem w stanie pogodzić się z faktem, że wyjechałyście z mamą tak daleko. Wiem tak samo jak Ty co spowodowało, że mama chciała być jak najdalej od spraw dla niej przykrych. Sądziłam jednak, że po kilku latach wróci a Ty razem z nią - stało się inaczej. Teraz wiem, że nigdy nie wrócicie do kraju, a przynajmniej mama na pewno. Co Ty zrobisz "serduszko moje" kiedy dorośniesz, tego nie wiem - wspominałaś już wielokrotnie, że na studia przyjedziesz do Polski, ale kto to wie co będzie za kilka lat? Pytałaś mnie nie raz, czy możliwe jest żeby rodzice się pogodzili i byli przyjaciółmi? Pamiętasz co Ci mówiłam zawsze:"czas leczy rany"- upłynie sporo wody w Wiśle zanim oni nauczą się rozmawiać spokojnie, rzeczowo i w miarę przyjaźnie. Przypomnij sobie okres kiedy rodzice się rozstali, miałaś wtedy zaledwie trzy latka, ale doskonale pamiętasz, że kiedy tata przychodził do ciebie, to mama albo się kłóciła z nim albo w ogóle nie rozmawiała. Często też zdarzało się, że tata w ogóle nie chciał przychodzić do was, bo bał się awantur.Wiesz, że jest człowiekiem spokojnym i pogodnym, nie lubi i nie umie się kłócić. W takich chwilach, to najbardziej cierpiałaś Ty moja kruszynko, bo czekałaś na niego a jego nie było. Cóż miałam robić, próbowałam rozmawiać i z mamą i z tatą - ale oni nikogo nie słuchali, zacietrzewieni jak dwa koguty. Najbardziej przykrym dla mnie był fakt, kiedy mama obarczyła mnie winą za to, że tata od was odszedł. Efektem tego było, o czym sama perełko nie raz wspominałaś, wyproszenie (delikatnie mówiąc) mnie z domu, kiedy przyszłam z tatą, bo się za Tobą stęskniłam i chciałam Ciebie ucałować i poprzytulać. Nigdy nie zapomnę Twojego przejmującego płaczu i wielkich przestraszonych oczu - przecież Ty nie byłaś niczemu winna, chciałaś po prostu być z babcią i tatą. Wkrótce po tym incydencie mama postanowiła wyjechać - a tata nie chciał się zgodzić na wywiezienie Ciebie zagranicę. Po długich perturbacjach ustąpił, bo wiadomo, że dziecko (miałaś wtedy pięć lat) powinno być z mamą. Straciłam wtedy wszelką nadzieję, że kiedykolwiek Cię jeszcze zobaczę. Jednak życie pisze nieprzewidywalne scenariusze - mama spokorniała, wyciszyła się, na obczyźnie przemyślała wiele spraw i doszła do wniosku, że nie jest w stanie poradzić sobie sama z małym dzieckiem, bez rodziny i jej wsparcia. Wróciłaś do taty i babci, ale i u nas sytuacja nieco się zmieniła - tata już miał narzeczoną, z którą mieszkał w wynajętym mieszkanku. A Ty mając zaledwie sześć lat nie chciałaś z nimi mieszkać - wolałaś być u babci. Tu był Twój dom, tu się najlepiej czułaś, wiele dni i tygodni spędzałaś u babci, nawet wtedy kiedy rodzice jeszcze byli razem. Matkowałam Ci więc mój słodki kurczaczku prawie trzy lata. Bardzo zmienił się w tym czasie stosunek Twojej mamy do mnie - już przestała mnie obwiniać, już wiedziała, że przyczyna rozpadu ich związku tkwiła w nich samych. Obydwoje byli jak mieszanka wybuchowa - wystarczyła drobna iskierka i ....bum, nie dało się w żaden sposób tego żywiołu opanować. Kompromis i ustępstwo, to dla nich była "czarna magia", słowa nie znane. Podejrzewam, że przyczyną takiego zachowania Twoich rodziców był fakt iż byli jedynakami - a jedynacy chyba tak mają. Jednak po dłuższym okresie niewidzenia się, kiedy mama przyjeżdżała do Polski i do Ciebie, rodzice potrafili ze sobą spokojnie rozmawiać. Powoli sytuacja się normowała, mama była wyciszona, radosna i bez żadnych zgrzytów uzgadniała z tatą wszelkie sprawy dotyczące Ciebie. Kiedy po trzech latach mama stanęła mocno na nogach i Ciebie zabrała, to wiedziałam, że coraz bardziej zaczniemy się od siebie oddalać. To, że jeździłam do was i Ty przyjeżdżałaś do nas - to tylko stwarzało namiastkę bycia razem, bycia rodziną. Coraz trudniej jest mi ruszyć się z domu, bo bardzo daleko i kosztownie - a nie chodzi tylko o przejazdy. Pobyt u was, to duże koszty a wiesz perełko, że nie mogłabym pozwolić sobie na to, żeby być na utrzymaniu mamy. To, że przyjeżdżasz tylko na wakacje, to nas bardzo cieszy ale nie rekompensuje Twego braku na co dzień. Przez cały rok jesteś z dala od nas, więzi psychiczne, zwłaszcza tatusia, powoli się rozpadają - bo cóż można sobie powiedzieć przez telefon, niewiele. Perełko moja słodka wiesz, jak trudno Ci się już teraz porozumieć z własnym tatą, jak się siebie wstydzicie, jak nie wiecie o czym wypada ze sobą rozmawiać a tatuś boi się Ciebie przytulić, bo nie wie jak zareagujesz. Jesteś już nastolatką i należy Ciebie traktować nieco inaczej niż małe dziecko - a to wprowadza tatusia w zakłopotanie. Sama przyznaj słoneczko, że jak byłaś na Święta Bożego Narodzenia, to ani tatuś ani Ty nie rozmawialiście szczerze o swoich odczuciach, przeżyciach i marzeniach - nie potrafiliście otworzyć przed sobą serc. Martwię się tym bardzo, bo im dłużej będziecie z dala od siebie, to staniecie się dla siebie prawie obcymi ludźmi. Tatuś w tej chwili jest dla Ciebie "bankiem" - kiedy coś potrzebujesz, to do taty - dobrze, że ma i daje. Myślę jednak, że on też chciałby od czasu do czasu dostać od Ciebie jakąś kartkę z życzeniami, miły liścik, Twoje nowe zdjęcie lub cokolwiek, co by świadczyło o tym, że pamiętasz i myślisz o nim. Kotku mój kochany nie można mieć tylko postawy roszczeniowej, należy też z siebie coś dać, aby od innych dostawać. Wiem, że tatuś kocha Cię bardzo, ale równocześnie myśli o swojej nowej rodzinie, o stworzeniu im w miarę wygodnej egzystencji. Bardzo bym chciała żebyście potrafili teraz i w przyszłości być dla siebie rodziną, żebyście nie zapominali, że jesteście z tej samej krwi i kości, a Ty moja perełko pamiętaj, że masz i mamę i tatę - powinnaś ich traktować jednakowo.
Bardzo Cię kocham, tulę do serduszka i ściskam, ściskam - Babunia. Mama Twego taty i "ociupinkę" Twoja.





14 komentarzy:

  1. To najpiękniejszy list jaki kiedykolwiek czytałam.Wzruszyłam się do łez.Jesteś wspaniałą babcia Geażynko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu dzięki, kochana jesteś. Wnuczkę mam póki co tylko jedną a nie zawsze mogę z nią spokojnie porozmawiać. Teraz znowu przyjeżdża na wakacje i to widzenie z nią tylko raz w roku, doprowadza mnie do rozpaczy. Kiedy jesteśmy razem zawsze rozmawiamy jak dwie przyjaciółki o wszystkim, ale chcę żeby mogła sobie kiedyś na spokojnie przeczytać ten list. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. o mój boze..tez się bardzo wzruszyłam.to takie smutne, nie byc razem z tymi których sie kocha. jestes pięknym człowiekiem Graszo..

    OdpowiedzUsuń
  4. Elfko - "życie to nie je bajka"...jak sama wiesz. Nieraz człowiek zrobiłby wszystko, żeby mieć poukładane po swojemu...ale niestety nie na wszystko mam wpływ. Dobrze, że ta moje perełka przyjeżdża na wakacje a ma trzy miesiące - będzie u mnie już jutro wieczorem. Od tygodnia czeka na transport, tak ma kupione bilety a szkołę skończyła już 11.VI. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ...to bardzo osobisty list , ale kochasz wnusię, taka babcia to skarb , udanych wspólnych wakacji :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny list. Życzę Wam cudownych wakacji, samych pięknych i niezapomnianych chwil!
    Mieć taką babcię, to skarb!
    Ściskam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Di wiem, taki właśnie miał być - to dla niej i do niej. Kiedy już dorośnie i przeczyta ze zrozumieniem,to może jeszcze nie będzie stracona dla naszej rodziny.Przyjechała dzisiaj i jak sobie chwilę porozmawiałyśmy, to zauważyłam dużą w niej zmianę - przesiąkła zdecydowanie "włoszczyzną", a nie mam na myśli włoskiego zaśpiewu i innego akcentu, ale chodzi o jej wnętrze i sposób myślenia. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Emade dzięki za wakacyjne życzenia - mam nadzieję, że będą udane. Właśnie dzisiaj przyjechała moja "perełka"i odkryłam ze smutkiem, że to już nie to dziecko. Pannica z naleciałościami włoskimi w sposobie zachowania,myślenia i oczywiście w mowie. Mam jednak nadzieję, że przełamiemy ten dystans i wszystko wróci do rodzinnej normy czyli bliskości. Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj, piękny Twój list, a zostanie w pełni zrozumiany, gdy wnuczka sama będzie już mamą.Mam jedyną córkę i od 10 lat Ona mieszka za granicą.
    Teraz ma synka, który ma rok i 5 miesięcy.Małego "na żywo" widziałam przez 5 tygodni, gdy byli u mnie.Rozmawiam z córą co kilka dni, oglądam małego w kamerze video. Czasem mi smutno i tęskno za córką, ale wiem,że tam jest jej dobrze,że realizuje wszystkie swoje plany życiowe, których nie miała szans zrealizować w Polsce.I jestem szczęśliwa wiedząc,że Jej jest tam dobrze i lekko smutna,że Oni tam, a my z mężem tutaj.Teraz nie prędko uda nam się do Niej pojechać, bo mąż po poważnej operacji, a mnie przez te stresy trochę zdrowie wysiadło. Rozumiem Twój smutek, ale widocznie tak musi w życiu być- troszkę radości, trochę smutku.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż tu można więcej dodać...przepiękny i bardzo wzruszający list. Rozumiem doskonale Twój smutek, bo sama panicznie boję się rozłąki, niestety wielki swiat kusi teraz młodych ludzi i są to co raz częsciej spotykane sytuacje. Trzymam kciuki oby jak najczęściej dane się Wam było spotykać, a tak swoją drogą , to i tak macie wiele szczęścia, że babcia taka nowoczesna jest i korzysta ze wszelkich udogodnień i wynalazków:))))
    Perełki też się zmieniają i niestety dorastają, a wspólny język odnajdziecie na pewno- nie ma to jak babcia:)))
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba nie powinniśmy byli go czytać Grażynko. Jest bardzo, bardzo osobisty.

    OdpowiedzUsuń
  12. ANABELL - miło mi bardzo, że podzieliłaś się ze mną "okruszkiem" swego życia. Kochana zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach młodzi szukają dobrze płatnej pracy poza granicami kraju i jest im tam dobrze. Wiem - nie ma granic - poruszamy się po Europie swobodnie, ale te odległości są szalone ! Mam z wnuczką kontakt dobry, przez neta, telefon, ale to nie to samo. Muszę z tą moją tęsknotą żyć i nie ma na to rady. Pozdrawiam Cię cieplutko i do zobaczenia w Twoim saloniku.

    OdpowiedzUsuń
  13. ELISSE - dzięki Ci kochana za słowa pocieszenia i wsparcia. Zdaję sobie sprawę, że życie musi się toczyć swoim trybem...ale tak trochę smutno. Od niedzieli zaświeciło moje "słoneczko" - już przyjechała na wakacje i zostanie z nami do połowy września. Jesteśmy teraz bardzo zajęte planowaniem różnych wyjazdów i organizowaniem atrakcyjnego pobytu w Polsce. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. MOTA - a ja ten blog piszę dla niej, mojej kochanej "perełki". Jak już będzie dorosła, to inaczej spojrzy na wiele spraw. Myślę kochana, że nie piszę nic co byłoby obce innym babciom, mającym swoje wnuki bardzo daleko i na dodatek z rozbitych rodzin. Na razie prowadzę z nią rozmowy na poziomie jej wieku - 14-latki, odpowiadam szczerze na wszystkie jej pytania, ale to co zapisane, to nie zginie. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i przesyłam buziaczki.

    OdpowiedzUsuń